Francuskie Zgromadzenie Narodowe odrzuciło forsowany przez Partię Socjalistyczną wniosek o to, by w ramach budżetu na przyszły rok wprowadzić we Francji podatek od majątku. Od jego wprowadzenia politycy jej partii warunkowali swoje poparcie dla znajdującego się w skrajnie kruchej sytuacji rządu premiera Sebastiana Lecornu – grożąc jego obaleniem w razie odmowy.
Podatek od majątku uchodzi za ideę przemożnie, by nie powiedzieć skrajnie kontrowersyjną. Obciąża bowiem nie zysk, pracę czy konsumpcję, lecz prawo do własności jako takiej. Innymi słowy, stanowi formę powolnej, rozciągniętej w czasie konfiskaty majątku, mającej miejsce niezależnie od czyjejś dynamiki finansowej. Co więcej, podatek taki radykalnie utrudnia gromadzenie kapitału pokoleniowego – zniechęca bowiem do jakichkolwiek oszczędności (wyjąwszy te na kontach offshore’owych).
Przez to jest krytykowany jest nie tylko przez przeciwników zaborczego państwowego fiskalizmu, ale też całkiem licznych polityków. Jak się okazało, także tych francuskich – propozycja, by wprowadzić ten podatek, okazała się iść zbyt daleko również jak dla nich, mimo faktu, że Francja uchodzi za kraj o najwyższym bądź jednych z najwyższych poziomów opodatkowania w Europie (i tak bynajmniej niesłynącej z gospodarczej i fiskalnej wolności).
Podatek tu, podatek tam, poparcia od tego wzrośnie nam
Francuska Partia Socjalistyczna, z którą notabene w przeszłości związany był patron premiera Lecornu, prezydent Emmanuel Macron, od dawna traci poparcie. Niegdyś jedna z dwóch największych partii, w obecnej kadencji Zgromadzenia Narodowego dysponuje jedną ze skromniejszych reprezentacji. Dlatego jednak właśnie szuka sposobów na wyróżnienie się, zwłaszcza na tle skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej, największego obecnie lewicującego stronnictwa w tym kraju.
Zarazem deputowani Socjalistów są rządowi niezbędni. Wykorzystując to, Partia Socjalistyczna postawiła właśnie ten warunek. Podatek, który zaproponowała, miał wynosić co najmniej 2%. Co prawda dotyczyłby jedynie majątków przekraczających 100 milionów euro – jednak tylko na razie. Jak jednak pokazuje praktyka, zakres opodatkowania ma tendencję do rozrastania się, i w przypadku przyszłych problemów budżetowych (niemal gwarantowanych) najpewniej zostałby znacznie rozszerzony.
W serii głosowań w Zgromadzeniu podatek jednak przepadł. Pomysł poparła skrajna lewica, tj. koalicja skupiona wokół Francji Nieujarzmionej. Sprzeciwiły się mu natomiast Zjednoczenie Narodowe wraz z sojusznikami, Gaulliści oraz ugrupowanie prezydenckie, Renaissance. Nie wiadomo, co teraz czeka francuski rząd. Z jednej strony, to widowiskowa porażka Socjalistów, za którą mogą szukać odwetu – wnioskując o wotum nieufności dla rządu, głosowanie o które ten ostatni przegra. Z drugiej strony, przyjęto szereg innych ich propozycji, jak np. podwyżki podatków od korporacji i holdingów.