Pierwszy raz od 10 tys. lat. Erupcja wulkanu w rogu Afryki, zakłócona komunikacja między kontynentami

Wulkan Haylē-Gubi (z angielska pisany Hayli Gubbi), zlokalizowany w regionie Afar, we wschodniej Etiopii, dał o sobie znać – pierwszy raz od co najmniej 10 tysięcy lat, choć szacuje się, że mógł on być uśpiony nawet przez 12 tysiącleci. Erupcja nie okazała się dotąd szczególne tragiczna, choć już w znaczący sposób wpłynęła na komunikację międzynarodową. Etiopia obawia się także, potencjalnie znacznie bardziej rujnujących, następstw średnio- i długoterminowych.

Do jego erupcji doszło już w niedzielę, choć skutki zaczęły dawać silniej się odczuć w przeciągu poniedziałku i wtorku (wraz z, oczywiście, atencją medialną temu incydentowi poświęcaną). Chmurę pyłów i gazów wulkanicznych dostrzeżono najpierw na zobrazowaniach satelitarnych. Region Afar to okolica w dużej mierze pustynna i raczej rzadko zaludniona, i w samym, bezpośrednim sąsiedztwie Haylē-Gubi nie było lokalnych mieszkańców, dla których wulkan okazałby się śmiertelnym zagrożeniem.

Niestety, nie oznacza to, że wulkan i jego wybuch nie okaże się problemem – zarówno dla Etiopczyków, jaki reszty krajów globu, a zwłaszcza regionu. Chmura, która wydobyła się z wnętrza ziemi w toku erupcji, miała sięgnąć pułapu 14 tys. metrów. Zaczęła następnie dryfować w kierunku wschodnim, nad Morzem Czerwonym, a potem południem Półwyspu Arabskiego oraz Zatoką Omańską, docierając do zachodnich wybrzeży subkontynentu indyjskiego.

Szybko okazało się, że komunikacja lotnicza – w szczególności na trasach łączących Indie i Pakistan z Bliskim Wschodem – uległa blokadzie. Jak wiadomo, unoszące się w powietrzu pyły wulkaniczne, prócz tego, że toksyczne, mają także rujnujący wpływ na silniki lotnicze (zwłaszcza te odrzutowe, choć także wobec tych tłokowych czy turbośmigłowych zdecydowanie nie są obojętne). Co ciekawe, Addis Abeba, będąca jednym z największych afrykańskich hubów lotniczych, nie ucierpiała – chmura zdryfowała na wschód.

Etiopia ma natomiast inny problem. Ogromne ilości pyłów i gazów, które wulkan wyrzucił w powietrze mogą bowiem skutecznie zrujnować rolnictwo w regionie, i tak bardzo podatnym na klęski głodu. W regionie Afar, co prawda, nad uprawą ziemi przeważa pasterstwo, jednak to bez różnicy – zwierzęta hodowlane też muszą się czymś żywić, a wywołany opadem pyłów pomór roślinności ma wszelkie szanse to utrudnić.