Piekło w wieżowcach. Hongkong liczy ofiary największego pożaru od dekad. Wskazują winnych

W Hongkongu zakończono akcję gaśniczą na osiedlu Wang Fuk Court w dzielnicy Tai Po, gdzie ogromny pożar strawił kilka bloków mieszkalnych. Bilans tragedii jest wstrząsający. Co najmniej 94 zabitych, dziesiątki rannych i blisko 300 osób wciąż uznawanych za zaginione. To najtragiczniejszy pożar w mieście od prawie 80 lat.

Hongkong po największym pożarze od dziesięcioleci. Co najmniej 94 ofiary, setki zaginionych

W szpitalach nadal przebywa ponad 50 poszkodowanych, z których część jest w stanie krytycznym lub ciężkim. Rodziny od wczoraj przemierzają kolejne placówki, próbując odnaleźć bliskich. Panuje gigantyczny chaos. Policja w jednym z ośrodków społecznych pokazuje krewnym zdjęcia ciał wydobytych z pogorzeliska, by ułatwić identyfikację.

Szczególne poruszenie wywołała śmierć 37–letniego strażaka Ho Wai-ho, który zginął podczas akcji. Jego dziewczyna pożegnała go w poruszającym wpisie w mediach społecznościowych, nazywając go „superbohaterem” i pisząc, że „wrócił na Krypton„. Władze miasta określiły go jako oddanego i dzielnego funkcjonariusza. Razem z nim rannych zostało co najmniej 11 innych strażaków.

„To było do uniknięcia”. Coraz większy gniew mieszkańców

Z każdą godziną rośnie gniew i poczucie, że tragedii można było zapobiec. Mieszkańcy opowiadają, że alarmy przeciwpożarowe nie zadziałały, bo miały być wyłączone na czas remontu. Robotnicy często korzystali z klatek schodowych i dróg ewakuacyjnych, co miało prowadzić do fałszywych sygnałów.

Śledztwo skupia się m.in. na materiałach użytych przy remoncie. Policja informuje, że siatki i folie plastikowe na zewnętrznych częściach budynku nie były ognioodporne. Eksperci bezpieczeństwa pożarowego mówią wprost: otoczenie wysokich wieżowców łatwopalnymi materiałami było „czekaniem na katastrofę”. Tradycyjne bambusowe rusztowania, ustawione bardzo blisko siebie i między blokami, miały dodatkowo przyspieszyć rozprzestrzenianie się ognia w pionie.

Aresztowano trzech dyrektorów firmy budowlanej odpowiedzialnej za prace na Wang Fuk Court. Usłyszeli zarzuty zabójstwa i rażącego zaniedbania. W mieście mówi się coraz częściej o katastrofie wywołanej przez człowieka, a nie tylko tragicznym zbiegu okoliczności.

Ubezpieczenia, odszkodowania i fundusz pomocowy

Pożar będzie też ogromnym testem dla lokalnego rynku ubezpieczeń. Ubezpieczyciel osiedla, China Taiping Insurance, może zostać zmuszony do wypłaty nawet 2 miliardów dolarów hongkońskich odszkodowań za szkody majątkowe i pożarowe. Polisy obejmują też odpowiedzialność cywilną i inne powiązane świadczenia, ale już teraz widać, że skala będzie rekordowa.

Rząd Hongkongu zapowiedział utworzenie funduszu pomocowego, w ramach którego każde poszkodowane gospodarstwo domowe ma otrzymać 10 000 dolarów hongkońskich. Setki osób zostały ewakuowane do tymczasowych schronień. Część nocuje w centrach handlowych i lokalnych halach, czekając na informacje o bliskich i decyzjach dotyczących mieszkań zastępczych.

Tragedia w Wang Fuk Court wywołała też reakcje międzynarodowe. Chociażby Watykan przekazał kondolencje w imieniu Papieża, który zapewnił o swojej modlitwie za ofiary, zaginionych i służby ratunkowe.

Ten pożar będzie punktem zwrotnym w debacie o standardach bezpieczeństwa pożarowego i budowlanego w Hongkongu. Pytanie nie brzmi już, czy potrzebne są zmiany, tylko jak szybko uda się je wprowadzić – i czy wystarczą, by podobna katastrofa nigdy się nie powtórzyła.