Ukraińskie organa ścigania tuż przed Nowym Rokiem zlikwidowały ogromną sieć tzw. kotłowni w całym kraju. Zamknięto kilkanaście ośrodków, i aresztowano 2500 osób zamieszanych w ich działalność.
Działania te koordynowała ukraińska Cyberpolicja, we współpracy z tamtejszą prokuraturą, Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy oraz innymi lokalnymi służbami. Uderzono w sieć kotłowni działającą w 16 obwodach kraju. W każdej z nich miało pracować od 50 do 200 „operatorów telefonicznych”.
Źródło: cyberpolice.gov.ua
Przy tej okazji, prócz aresztowań wyżej wymienionych, dokonano rewizji w ponad 150 miejscach. Zarekwirowano również 4 tys. komputerów, setki telefonów, półtora tysiąca kart SIM, instrukcje i notatki robocze, a także 700 tys. hrywien w różnych walutach.
Zobacz też: Pożar statku-pułapki ugaszony. Jednostka przewożąca baterie płonęła przez sześć…
Szczodra oferta kotłowni
Schemat działalności kotłowni był dość prosty. Określając się jako call centers, realnie uskuteczniały typowy scam telefoniczny, tyle że zakrojony na ogromną skalę.
Pracownicy kotłowni, dzwoniąc do swoich ofiar, podszywali się pod pracowników banków, urzędów, operatorów telefonicznych czy brokerów giełdowych. Prowadzili z nimi rozmowy, pozyskując ich zaufanie oraz manipulując nimi.
Następnie proponowali im inwestycje, „na tak korzystnych warunkach, że sam pan nie-uwierzysz!”. Na swoje nieszczęście, niektórzy adresaci jednak wierzyli. I oczywiście wszystko tracili – oszuści bowiem, pozyskawszy dane swoich „klientów”, naturalnie czyścili ich konta.
Zobacz też: Targany problemami kraj uzyska dostęp do portu – ale kwestia kontroli nad tym…
Języki warte miliardów
Scam działał z rozmachem, zaś przestępcy nie dyskryminowali ze względu na pochodzenie czy obywatelstwo. Czyli oszukiwali wszystkich jak leci, którzy tylko dali się zmanipulować. Choć działali głównie na Ukrainie, to prócz Ukraińców ich ofiarami padali również Europejczycy i Amerykanie.
Można założyć, że głównym kryterium była tutaj kwestia językowa. Względnie łatwo może być bowiem pozyskać giętkich etycznie pracowników ze znajomością j. angielskiego (o rodzimym nie wspominając), odpowiednio rzadziej natomiast zdarzają się osoby władające mniej rozpowszechnionymi językami.
Źródło: cyberpolice.gov.ua
Oszuści rekrutowali pracowników skrycie – oferty przekazywano poprzez zaufanych pośredników, proponujących atrakcyjne i dobrze opłacane, choć niezbyt jasno sprecyzowane zajęcia. Biorąc pod uwagę obecne warunki na Ukrainie, w istocie nie dziwi, że znaleźli się chętni.
Wedle szacunków policji, obroty całej sieci kotłowni wyrażały się w „miliardach”. Niezależnie od tego, o jaką walutę tu chodzi, jest to kwota znaczna. Choć według organów, ich priorytetem pozostaje ustalenie ofiar, to te ostatnie, niestety, najpewniej nie powinny spodziewać się odzyskania skradzionych pieniędzy.
Te bowiem, pomimo ewentualnego skazania bezpośrednich wykonawców scamu, nader często po prostu znikają bez śladu.
Może Cię zainteresować