Młodzi ruszyli na ulice. Protest zmienił się w bitwę: dziesiątki rannych, gaz i szturm policji

W stolicy Meksyku po raz kolejny zawrzało. Tysiące osób, głównie młodych, reprezentujących tzw. pokolenie Z, wyszło na ulice Mexico City. Wszystko po to, by zaprotestować przeciw przemocy, wszechobecnym kartelom i polityce prezydent Claudii Sheinbaum. Demonstracja, która zaczęła się jako pokojowy marsz, szybko zamieniła się w poważne starcia z policją. Bilans? Ponad 120 rannych, w tym aż 100 funkcjonariuszy.

Starcia pod Pałacem Narodowym. Gaz łzawiący, barykady i masowe zatrzymania

Na protest wpłynęła przede wszystkim fala oburzenia po zabójstwie Carlosa Manzo. Burmistrza Uruapan, który zaledwie kilka tygodni temu został zastrzelony podczas obchodów Dnia Zmarłych. Manzo był jednym z nielicznych lokalnych polityków otwarcie walczących z kartelami i publicznie domagających się twardszych działań przeciw przestępczości.

Nic dziwnego, że demonstranci nieśli transparenty z hasłem „Todos somos Carlos Manzo”. Inni zakładali kowbojskie kapelusze, symbolicznie oddając hołd zamordowanemu samorządowcowi.

To właśnie pod Pałacem Narodowym, siedzibą prezydent Sheinbaum i jednocześnie jednym z najbardziej chronionych budynków w kraju, doszło do najostrzejszych scen. Manifestanci na przykład rozmontowywali ogrodzenie stojące wokół kompleksu. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym i szybkim szturmem oddziałów porządkowych.

Według lokalnych władz zatrzymano 20 osób, głównie pod zarzutami napaści, rabunku i niszczenia mienia. Na zdjęciach z protestów widać demonstrantów w maskach gazowych, trzymających metalowe bariery niczym tarcze.

https://twitter.com/MaxRumbleX/status/1989798191857074441

Sheinbaum: Marsze finansowane przez prawicę

Prezydent Claudia Sheinbaum stara się tonować nastroje, ale robi to w stylu, który tylko dolewa oliwy do ognia. Jej zdaniem protesty nie były zrywem młodych ludzi, lecz zorganizowaną akcją finansowaną przez prawicowych polityków próbujących uderzyć w jej rząd.

„Popieramy prawo do protestu, ale trzeba powiedzieć jasno: ktoś to finansuje. Ktoś próbuje wykorzystać młodych ludzi” – mówiła Sheinbaum. Zasugerowała też, że nagły wybuch mobilizacji był podkręcony kontami-botami w mediach społecznościowych.

Władze Meksyku twierdzą, że prezydent wciąż ma ponad 70% poparcia, a jej działania przeciw kartelom są doceniane w Waszyngtonie. Rosnąca fala przemocy i zabójstwa lokalnych polityków pozostają piętą achillesową jej administracji.

https://twitter.com/DD_Geopolitics/status/1989795025585410205

Międzynarodowa scena także się komplikuje

Jakby problemów było mało, Sheinbaum musi mierzyć się z dyplomatycznym kryzysem. Peru nie tylko zerwało stosunki z Meksykiem. Uznało też panią prezydent Sheinbaum za personan non grata po tym, jak Meksyk udzielił azylu byłemu peruwiańskiemu premierowi oskarżonemu o próbę zamachu stanu.

Kraj znajduje się w punkcie, w którym frustracja społeczna spotyka się z falą przemocy. Młodzi protestują, bo czują, że państwo nie potrafi ich ochronić. Rząd odpowiada siłą i politycznymi oskarżeniami. A nad wszystkim wisi cień karteli.