Macron deklaruje w Paryżu: 26 państw gwarantuje Ukrainie bezpieczeństwo! Co z Polską?

Emmanuel Macron znów wszedł w rolę gospodarza wydarzenia, które ma pokazać jedność Zachodu wobec wojny w Ukrainie. Po szczycie w Paryżu prezydent Francji ogłosił, że 26 państw formalnie zobowiązało się do udzielenia Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa po zakończeniu wojny. Czy jest wśród nich Polska?

26 państw da gwarancje Ukrainie. Macron odpalił polityczny fajerwerk czy… niewypał?

Na czym mają polegać te gwarancje? Chodzi o tzw. force of reassurance – siły, które mogą pojawić się na lądzie, morzu i w powietrzu. Nie będą walczyć na froncie, ale mają odstraszać Moskwę przed kolejną agresją. „Dzień, w którym konflikt się zakończy, będzie też dniem, gdy gwarancje zostaną uruchomione” – tłumaczył Macron.

Wołodymyr Zełenski nie krył z tego powodu swojego zadowolenia. Jego zdaniem to „pierwszy tak konkretny krok od długiego czasu”. Na reakcję Kremla nie trzeba było czekać: Dmitrij Pieskow od razu oświadczył, że zachodnie gwarancje „nie mają żadnej wartości” i że dla Rosji są absolutnie nie do przyjęcia.

Europa pokazuje jedność… ale nie do końca

Choć liczba 26 państw wygląda imponująco, diabeł tkwi w szczegółach. Macron nie podał konkretów ani listy ani liczby żołnierzy, którzy mieliby brać w tym udział. Wiadomo, że nie wszystkie kraje chcą wysyłać wojsko. Niemcy, Włochy i Hiszpania stawiają raczej na finansowanie, szkolenia i dostawy sprzętu. To właściwie kontynuacja dotychczasowej polityki.

W gronie wspierających są także Kanada, Japonia i Australia. Polska nie została wymieniona. Równolegle Europa zaczęła współfinansować zakupy amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu ERAM. Pierwsza transza, warta 825 mln dolarów, już została ogłoszona.

Największą enigmą wciąż pozostają Stany Zjednoczone. Donald Trump, naciskany przez europejskich liderów, obiecał doprecyzować wkład USA „w najbliższych dniach”. Problem w tym, że jednocześnie gra na dwa fronty: chwali się „dobrą relacją” z Putinem, ale też wyraża rozczarowanie rosyjskim uporem.

Trump lawiruje, a Rosja straszy

Europejscy przywódcy obawiają się, że Trump może spróbować wymusić na Kijowie pokój na rosyjskich warunkach. Ze stratą terytoriów i obietnicą, że Ukraina nigdy nie wejdzie do NATO. Kreml jasno mówi, że nie zaakceptuje obecności europejskich wojsk w powojennej Ukrainie. Z kolei sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, przypomniał, że to nie Putin będzie decydował, kto i gdzie stacjonuje.

Macron próbował nadać całej inicjatywie ciężar polityczny: „To, co przygotowały nasze ministerstwa obrony w największej tajemnicy, dziś zostało zatwierdzone politycznie. Europa dotrzymuje słowa”. Czy rzeczywiście? Na razie deklaracje wyglądają mocno, ale szczegółów brakuje. Wszystko wskazuje na to, że bezpieczeństwo Ukrainy i przyszłość całego regionu nadal zależy od amerykańskiej decyzji, której Trump konsekwentnie nie chce ujawnić.