Ludzie płacili krocie za ten sprzęt. Okazało się, że to złom. Firma zaleca oddać gadżet do elektrośmieci…

Ostatnia wielka rewolucja w elektronice użytkowej miała pewnie miejsce w chwili wprowadzenia na rynek, a następnie rozpowszechnienia, smartfonów. Ale co jakiś czas słyszymy o sprzęcie, który przyniesie równie duże zmiany w naszym życiu. Takim produktem miał być Ai Pin od firmy Humane. Miał, bo skończyło się na wielkim rozczarowaniu. A nawet skandalu, gdyż ludzie stracili spore pieniądze.

Humane Ai Pin, czyli kolejny przełom w świecie elektroniki

Lubimy wierzyć w to, że przełom technologiczny czai się za każdym winklem, a firmy, nawet te bardzo małe, mogą nagle wyczarować sprzęt, który odmieni nasze życie. Historia tylko ostatnich kilkunastu lat pełna jest takich historii. Modułowe smartfony, okulary zastępujące smartfony, pierścienie elektroniczne o szerokim wachlarzu funkcji, magiczne baterie, fenomenalne drony, gogle nie z tej planety… Sporo tego było.

Czasem kończy się na samej zapowiedzi, ale nierzadko bywa tak, że jakaś korporacja rozwija projekt przez lata – tak było np. z Google Glass. Jeszcze inny scenariusz przewiduje, że początkowo niewielki zespół sprzedaje obietnicę cudu i ściąga uwagę mediów, potencjalnych klientów oraz inwestorów. Tak było z firmą Humane, która obiecała dostarczyć następcę smartfona. Oczywiście z wsadem w postaci sztucznej inteligencji. Sprzęt promowano pod nazwą Ai Pin.

Sprzęt był drogi i nadawał się do… niczego

Niewielkich rozmiarów gadżet miał być noszony na ubraniu. To taka elektroniczna broszka z aparatem, mikrofonem i głośnikiem, czujnikiem ruchu, akumulatorem czy projektorem. Ten ostatni miał prezentować treści na dłoni użytkownika. Ale podstawową formą komunikacji miał być asystent głosowy. Inteligentny – wiadomo. Koszt? 700 dolarów. To jednak nie wszystko, bo użytkownik musiał jeszcze opłacać abonament telefonii komórkowej i płacić producentowi co miesiąc w ramach subskrypcji, by cała ta „inteligencja” działała. Po dwóch latach robiłoby się z tego dobrych kilka tysięcy złotych.

Być może ludzie płaciliby nadal za gadżet, ale… nie będzie im to już dane. Bo najpierw sprzęt został zmasakrowany przez recenzentów (jeszcze wiosną ubiegłego roku), potem jego producent musiał się zmierzyć ze sprzedażą poniżej oczekiwań, a ostatecznie firma Humane została sprzedana. Nabywcą jest HP, które wyłożyło na stół 116 mln dolarów. Za co? Głównie za zespół, oprogramowanie i patenty. Ale Ai Pin interesuje korporację mniej, więc zostanie zakopany z końcem lutego.

Firma przejęta przez HP. Klienci zostają z elektrośmieciem

Co to oznacza dla klientów? Jeśli ktoś kupił gadżet niedawno, może liczyć na zwrot pieniędzy. Jeśli jednak postanowił np. latem ubiegłego roku posmakować innowacji od Humane, to zostanie z bezużytecznym urządzeniem. Całkowicie bezużytecznym. Firma na swojej stronie wyjaśnia, że klient będzie mógł sprawdzić stan jego baterii. I tyle. Serio. Dlatego najlepiej oddać urządzenie do elektrośmieci. Przypominam – to nowy gadżet w cenie topowego smartfona.

Czy pomysłodawcy tego przedsięwzięcia odpowiedzą za ściemnianie, bo trudno to inaczej nazwać? Nie – oni trafiają właśnie do HP, w którym będą integrować swoje osiągnięcia z urządzeniami amerykańskiej korporacji. Strach się bać, bo za jakiś czas na rynek mogą trafić komputery czy drukarki wzbogacone tymi śmieciowymi pomysłami.

Przykład Ai Pin najlepiej pokazuje, że obietnica producenta to tylko obietnica. A do finalnego produktu (sensownego) droga daleka. Nawet, jeśli ma się wsparcie wielkich inwestorów (tak było w tym przypadku) i liczny zespół specjalistów opłacanych z ich kieszeni. Warto o tym pamiętać także w kontekście rewolucji SI, gdy wszystko jest opakowywane w magię sztucznej inteligencji. Nierzadko to po prostu sposób na wyciągnięcie kasy z Waszych portfeli.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz