- Kuwejt planuje wprowadzić „restrykcje” – czy też, kolokwialnie, wziąć za pysk tych ze swoich mieszkańców, którzy nie podporządkowali się dotąd dystopijnemu programowi, który realizuje rząd.
- Kuwejckie władze wpadły bowiem na pomysł wprowadzenia totalnej kontroli danych biometrycznych wszystkich ludzi w jego granicach. Daleko nie wszyscy mają jednak ochotę się temu poddać.
- Totalitarnej skali programu dorównywać będzie totalitarny charakter represji wobec nieposłusznych. Państwo chce im zamrażać aktywa i odebrać możliwość realnego funkcjonowania na co dzień.
George Orwell, pisząc o wyobrażeniu totalitarnej przyszłości jako wizji buta deptającego ludzką twarz, z pewnością (choć także niestety) miał ogrom racji. Również jednak on, patrząc na doświadczenia XX-wiecznego rozwoju stosunków społecznych i cywilizacyjnych, nie uwzględnił w swej wizji pełni możliwego pesymizmu.
W szczególności zaś takiej sytuacji, w której dociskający owym butem ludzką twarz (ergo: państwo) może nie ograniczyć się tylko do zdeptania twarzy człowieka – lecz dodatkowo jeszcze w tę twarz napluje. A to właśnie porównanie – uwzględniwszy proporcje – przychodzi na myśl przy okazji wieści takich jak niniejsze.
Emir raczył surowo rozkazać
Kuwejt wydał otóż nowe zarządzenie. Dotyczy ono represji w stosunku do tych mieszkańców kraju, którzy nie podporządkowali się dotąd skandalicznemu dyktatowi władzy. Te wprowadziły bowiem przymus „rejestracji biometrycznej” – innymi słowy, nakazały zastosowanie wobec mieszkańców procedury podobnej do tej, która obowiązuje w stosunku do więźniów i skazańców.
Fakt, że większość Kuwejtczyków nie uczyniła nic, co uzasadniałoby kradzież ich danych oraz totalitarną biometryczną kontrolę, naturalnie nie jest dla władz problemem. W emiracie tym ludzi i tak w dużej mierze traktuje się jako własność panującego. Stąd też skandaliczne i ordynarne zawłaszczenie danych nie stanowi tu wyjątku.
Terminem, który rząd wyznaczył na podporządkowanie się dyktatowy, jest 30. września. To dla obywateli – przymus ten dotyczy jednak także nie-obywateli, którzy zamieszkują Kuwejt. Ekspaci, gł. zagraniczni pracownicy, stanowią bowiem około 70% mieszkańców kraju. Tym władze „wspaniałomyślnie” rozszerzyły ów termin do końca tego roku (tj. 30. grudnia).
Kuwejt na haku biometrycznego totalitaryzmu
A co, jeśli ktoś nie chce zostać pacjentem owego cyfrowego panoptykonu? A takich, trzeba zaznaczyć, nie brakuje, i to mimo tradycji lokalnego zamordyzmu. Około 176 tys. obywateli oraz 800 tys. ekspatów w dalszym ciągu się temu nie poddało. Tym jednak władze chcą, w praktyce, zniszczyć życie, pozbawić możliwości zarobku, i jeszcze przy okazji upokorzyć.
Właśnie wydano zarządzenie w tej kwestii. W jego myśl osoby, które nie przeszły owej represyjnej i uwłaczającej procedury, mają stracić dostęp do „usług rządowych”. Pod tym eufemistycznym mianem rządy zwykły rozumieć możliwość wyplatania się z biurokratycznego labiryntu wzniesionego wokół ludzi.
Wpierw organa państwowe narzucają prawne zakazy, nakazy i restrykcje, za pomocą przymusu pilnują ich przestrzegania, następnie zaś oferują „usługi rządowe”, w ramach których można (poświęcając czas, pieniądze i nierzadko szacunek do siebie) dostać odpowiedni dokument czy inny biurokratyczny świstek, którego wymóg wynikał z tych pierwszych.
Kuwejt tę możliwość dla niemal 1/5 mieszkańców zamknie. Ale to bynajmniej nie wszystko.
Zdusić finansowo myśli o oporze
Bank Centralny Kuwejtu również zrobi swoje, by dopiec tym, którym brakuje serwilizmu wobec władzy. Planuje on wprowadzić „stopniowe” wygaszanie dostępu dla tychże. I to nie tylko do kont w banku czy bankach państwowych, ale wszystkich, które ktoś może posiadać. Zgodnie z założeniem, osoba, która nie chce być zapędzona do biometrycznego kojca, w pierwszej kolejności otrzyma ostrzeżenie.
Jeśli to nie poskutkuje, ma ona spotkać się z blokadą bankowości elektronicznej. Następnie bank wyłączy jej także karty płatnicze, jeśli zaś wciąż dany delikwent nie ukorzy się przed wolą jaśnie władzy – wszystkie jego aktywa mają zostać w pełni zamrożone. Co warte zaznaczenia – fakt zamrożenia czyichś środków czy niemożności uzyskania do nich dostępu ma nie zwalniać z zobowiązań.
Tę będą dalej wymagalne, mimo faktu, że ich dokonanie będzie praktycznie niemożliwe. Za to wszelkie należności dla takich osób mają trafiać na zablokowane konta i też podlegać zamrożeniu. Osoby takie w dalszym ciągu będą miały także prawny obowiązek dokonywania, przykładowo, spłat kredytów. Banki zaś będą mogły „potrącać” z konta środki tytułem opłat „za obsługę”. Miło, nieprawdaż?
A żeby jeszcze ktoś nie pomyślał, że może przed prześladowaniem finansowym w podobnym stylu uciec za granicę – przekroczenie tej ma też być niemożliwe bez poddania się owej obmierzłej „rejestracji biometrycznej”. Zawsze pozostaje, naturalnie, podróże lub transfer środków drogą nielegalną (korupcja, która zżera Kuwejt, czyni takie rozwiązanie możliwym i dostępnym).