Izraelskie bazy w islamskim kraju? Strategiczny port w coraz ciekawszej roli

Zgodnie z osiągniętym porozumieniem, Zjednoczone Emiraty Arabskie otworzą swoją bazę w Somalilandzie, na wybrzeżu wschodnioafrykańskim. Pomieści ją wyjątkowo dogodnie położony port Berbera. Rzecz w tym, że prócz kontyngentów emirackich mogą tam się znaleźć także izraelskie.

Trzeba przyznać, że sytuacja, w której izraelskie siły obronne korzystają z dobrowolnie udostępnionej bazy w muzułmańskim kraju, brzmi nieco jak political fiction. Tym niemniej naprawdę tak może się zdarzyć, jeśli zapisy niedawno zawartej umowy doczekają się wcielenia w życie.

Port na wagę milionów

Władze Emirackie wynegocjowały bowiem wydzierżawienie bazy wojskowej w Berberze, wraz z własnym portem i lotniskiem, które zbudują. Oficjalnie zainwestować mają w projekt 440 milionów dolarów. Ile zapłacą za to nieoficjalnie, naturalnie nie podano – choć niemal oczywiste jest, że nie będzie to za darmo.

Co ważniejsze, i czego też nie podano, to to, jakie inne, niepieniężne korzyści Somaliland wynegocjował w umowie. Oczywista wydaje się tu pomoc w uznaniu niepodległości tego „separatystycznego” regionu Somalii. Który jednak od trzech dekad pozostaje niepodległy, a przy tym bogatszy i stabilniejszy niż reszta Somalii.

Z bazy tej, jak się sugeruje, miałby prócz Emiratów korzystać właśnie Izrael, w ramach już obecnie funkcjonującej, choć niezbyt rozgłaszanej medialnie współpracy wojskowej.

Blisko na szlak handlowy…

A skąd w ogóle takie znaczenie bazy na wybrzeżu Somalilandu? Port w Berberze ma o tyle wielkie znaczenie, że umożliwia dogodny dostęp (a dla posiadacza silniejszej floty wojennej, także kontrolę) do cieśniny Bab Al-Mandab, łączącej Zatokę Adeńską i Morze Czerwone.

Akwenem tym biegnie zaś najbardziej uczęszczany morski szlak handlowy świata. Przynajmniej do niedawna. Od niemal dokładnie roku bowiem ruch statków na tej trasie jest bowiem przedmiotem pirackich ataków jemeńskiego ruchu Hutich, alias Ansar Allah.

…i blisko na pole bitwy

I taki może być właśnie cel baz w Berberze. Izrael, przeciwko któremu oficjalnie zwracają się działania Hutich, może mieć żywotny interes w możliwości uderzeń na nich. Dotychczas Izraelczycy współpracowali z ZEA, korzystając z zajętej przez te ostatnie jemeńskiej wyspy Sokotra. Ta jednak nie posiada większego portu – w przeciwieństwie do Somalilandu.

Własne cele wojskowe w Jemenie mają też Emiratczycy, którzy wspierają z kolei jedna z frakcji tamtejszej wojny domowej. I także mogą pragnąć możliwości tzw. projekcji siły na tereny Jemenu.

Co ciekawe, całkiem niedawno port Berbera stał się przedmiotem także innej umowy międzynarodowej – z Etiopią. Kraj ten, poprzez umowę na długoletnią dzierżawę, chce zapewnić sobie faktyczny dostęp do morza, którego dotąd (tj. od czasu secesji Erytrei w latach 90′) nie miał.

Oczywiście wywołało to gwałtowny sprzeciw Somalii, która rości sobie prawo do kontroli nad Somalilandem. W przypadku umowy z Emiratami będzie, jak można podejrzewać, podobnie.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz