Izrael uderza Katar. Uderzenie w „głowę hydry” o trudnych do przewidzenia konsekwencjach

W toku przeprowadzonej dziś operacji, Izrael po raz pierwszy bezpośrednio zbombardował Katar. Jak podano, Izraelskie Siły Obronne (IDF) przeprowadziły nalot na obiekt w Ad-Dausze, stolicy tego niewielkiego choć bardzo znaczącego politycznie emiratu. Celem było kierownictwo palestyńskiego Hamasu, którego liczni przedstawiciele od dawna przebywają nie w Gazie, lecz na emigracji, właśnie w Katarze. Atak może mieć (choć nie musi) mieć daleko idące konsekwencje dyplomatyczne.

Dokonany przez Izrael nalot na Ad-Dauhę został przeprowadzony prawdopodobnie z wykorzystaniem pocisków manewrujących dalekiego zasięgu. Na to wskazuje zasięg ataku, jak również jego stosunkowo precyzyjny charakter (choć to oczywiście pozostaje pojęciem względnym), jak również fakt, że zmierzającego pocisku (samolotu?) nie wykryto, oficjalnie przynajmniej. A przecież Katar dysponuje zaawansowaną obroną powietrzną, w dodatku broniącą relatywnie niewielkiego terytorium.

Celem bombardowania był zespół kierownictwa Hamasu, który przybyć miał na negocjacje pokojowe i zebrał się na poprzedzającym je spotkaniu. Wedle oświadczenia tej palestyńskiej organizacji, zginąć miało pięciu członków jego dyplomatycznej reprezentacji. Stwierdziła ona natomiast stanowczo, że nie zginął żaden z jej kluczowych liderów. Nagrania ataku pojawiły się w Internecie:

Izrael vs. Katar – pierwsze starcie

Co ciekawe, Izrael niemal od razu oficjalnie przyznał się do nalotu. Wskazuje to, że publiczny wymiar akcji był zamierzony i stanowił jednoznaczny sygnał polityczny wobec tego emiratu.

Nie będzie zaskoczeniem, że Katar jednoznacznie zaprotestował – choć, biorąc pod uwagę okoliczności, można zaryzykować tezę, że w tonie niemal wyważonym.

W istocie, katalog zarzutów, jaki Izrael formułuje wobec Kataru, jest dość stary. Chodzi nie tylko o fakt, że znajdują tam schronienie członkowie Hamasu oraz innych radykalnych organizacji islamistycznych. Katar ma też w zakulisowy sposób finansować działania szeregu radykalnych ruchów na Bliskim Wschodzie (w tym także tych terrorystycznych i zbrodniczych). Katar ze swej strony oskarżenia te regularnie odpiera, wskazując, że jedynie zachowuje neutralność.

Emirat ten, jeden z mniejszych krajów Zatoki Perskiej, jest jednocześnie jednym z najzamożniejszych. Od dawna prowadzi bardzo aktywną politykę międzynarodową i cieszy się znaczeniem zupełnie nieproporcjonalnym do swoich rozmiarów. Od dawna jednak zarzuca mu się – przy jednoczesnym tworzeniu pozorów otwartości – zakulisowe wspieranie radykalnego islamizmu, długofalowe działania propagandowe i medialne na jego rzecz, a także pociąganie za sznurki poprzez agenturę wpływu.

Co istotne, w konflikcie toczonym przez Izrael z Hamasem Katar oficjalnie uchodził za mediatora. Miał też gościć negocjacje pokojowe. Uderzenie powietrzne weń wymierzone niemal gwarantuje, że z roli tej kraj ten zrezygnuje. Poparcie dla Kataru wyraził zresztą cały szereg krajów regionu – w tym także tych zaliczających się do jego wrogów (jak Arabia Saudyjska czy ZEA), ale przymuszonych do tego polityczną optyką.