Fundusze „klimatyczne” odcięte. Sankcje, dziura budżetowa, brak prądu i polityczny fanatyzm rujnują perspektywy RPA

Donald Trump zablokował przekazanie ponad miliarda dolarów, które w formie pożyczki, w ramach tzw. funduszy „klimatycznych”, miały trafić do władz Republiki Południowej Afryki. Głównymi fundatorami tej pożyczki, opiewającej łącznie na 2,6 miliarda dolarów, były USA i Wielka Brytania. Formalnie jednak udzielić jej miał RPA Bank Światowy. Ale nie udzieli – a przynajmniej nie tyle, ile by chciał.

Nie od dziś wiadomo, że Trump i Republikanie wykazują, mówiąc eufemistyczny, sceptyczny stosunek do topienia środków idących w miliardy dolarów w tzw. działania „klimatyczne”. Uważają oni pseudoekologiczne projekty za gigantyczny „zielony” scam oraz formę transferu władzy i pieniędzy, do którego rzekoma troska o środowisko jest jedynie pretekstem.

W tym przypadku jednak, jeśli to stanowiło motyw Trumpa do wstrzymania funduszy – to nie ten najważniejszy. Najistotniejszym jest bowiem coraz głębszy i w istocie nierozwiązywalny spór polityczny z obecnymi władzami RPA. Trump dostrzegł bowiem i głośno nazwał problem, którego bardziej „poprawni politycznie” (vulgo: tchórzliwi) politycy w Europie i USA przez lata udawali, że nie widzą.

Chodzi o fakt, że dzisiejsza RPA jest krajem fundamentalnie rasistowskim – i ma to nawet zapisane w konstytucji. Nie chodzi tutaj bynajmniej o Apartheid. A jeśli już, to odwrócony – i do potęgi. Południowa Afryka jest dziś przeżarta przepisami otwarcie faworyzującymi czarnych we wszystkich dziedzinach życia – biznesie, edukacji, służbie zdrowia etc. I równie otwarcie dyskryminującymi na wszystkie sposoby białych.

RPA jest dziś najbardziej szowinistycznym rasowo krajem świata, w którym oficjalnie obowiązuje 140 aktów prawnych – a których zawartość można porównać do ustaw norymberskich z okresu III Rzeszy. I przez co Trump nałożył na ten kraj sankcje. Do jawnej i promowanej przez państwo dyskryminacji białych dochodzi gigantyczna i traktowana przez władze pobłażliwością (a czasem i uśmiechem) przestępczość.

Dyskryminacja „pozytywna”

Narażeni są na nią szczególnie biali farmerzy, których codzienne życie niejednokrotnie przypomina warunki rodem z działań wojennych. W ciągu ostatnich dwóch dekad miały miejsce tysiące ataków, a także morderstw (często całych rodzin), tortur, gwałtów i rabunków. Tych dokonanych – bo te „jedynie” usiłowane, ale odparte, mało kto liczy. Rzadko bywają zgłaszane, bo „czarna” policja najczęściej staje po stronie czarnych bandytów i otwiera śledztwo przeciwko broniącym się, nie napastnikom.

Na tle tego wszystkiego, nową falę oburzenia (a także medialnych wymówek) wzbudził fakt, że władze RPA przeforsowały ostatnio ustawę wywłaszczeniową. Pozwala im ona zajmować bez odszkodowania prywatne majątki obywateli. Władze nie ukrywają nawet, że chodzi tutaj o „promowanie równości rasowej” poprzez odbieranie majątku białym i rozdawanie go czarnym.

Stanowi to niemal dokładne powtórzenie historii komunistycznej dyktatury w Zimbabwe – co zakończyło się tam głodem, latami biedy i największą inflacją świata. I zasłużenie, co tu dużo mówić. Mając to wszystko na względzie, Trump nałożył na RPA sankcje. Oficjalną decyzję, na mocy której kraj ten odcięto od wszelkich form dofinansowania i pomocy, opublikowano w tym tygodniu.

Tymczasem sygnały nadchodzącego, głębokiego załamania ekonomicznego i cywilizacyjnego w RPA widać już od dawna. O przestępczości i fanatycznym rasizmie czarnych polityków wspomniano, warto jednak też nadmienić, że jej efekty, a także powszechna korupcja, nepotyzm, klientyzm oraz upolitycznienie większości dziedzin życia spowodowały głęboką zapaść infrastruktury kraju oraz podmywają jego potencjał przemysłowy.

Pieniądze i sponsorzy RPA się kończą

Nieefektywne i skorumpowane rządy „afrykańskich nacjonalistów” z Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) nie tylko nie są w stanie temu zapobiec, ale znacznie te zjawiska pogłębiają i przyspieszają. Na każde zaś problemy władza odpowiada publicznym rozdawnictwem oraz zrzucaniem winy na politycznych kozłów ofiarnych. Efekty widać – jeśli można to tak ująć.

RPA zasłynęła w ostatnim czasie między innymi jako kraj, który doświadcza jednych z najczęstszych na świecie blackoutów. Jest to oczywisty skutek tragicznego stanu infrastruktury. Na jej naprawę brakuje pieniędzy – nader często i tak rozkradanych zresztą przez skorumpowaną administrację z nadania politycznego. Nadzieją ku temu miały być właśnie fundusze „klimatyczne” – a służące modernizacji systemu energetycznego kraju.

Te jednak zablokował Donald Trump. I choć obecne władze Wielkiej Brytanii, ideologicznie sympatyzujące z ANC, chcą kontynuować program, same cierpią na brak środków. Sam budżet RPA stoi obecnie w obliczu deficytu większego o 10,4 miliarda dolarów niż planowano. Rozważane są tam podwyżki różnych podatków. To jednak grozi rozpadem koalicji rządowej. I tak już i tak trzeszczącej – koalicyjna partia DA pozwała bowiem rząd za ustawę o wywłaszczeniach, domagając się jej unieważnienia.

Jeśli chodzi o białych farmerów, to drugim kierunkiem działań Trumpa jest otworzenie przed nimi możliwości przyspieszonej emigracji do USA i ubiegania się o amerykańskie obywatelstwo. O rozwiązania te poprosić miała delegacja AfriForum, organizacji burskich farmerów z RPA, którą przyjęto w zeszłym tygodniu w Białym Domu. Spowodowało to zresztą, że rząd ANC oficjalnie otworzył przeciwko nim śledztwo, zarzucając im „zdradę” oraz „dezinformację”.

W przypadku tej ostatniej chodzi oczywiście o przedstawianie faktów w sposób niezgodny z narracją władz. I pomyśleć, że w latach 90′ spodziewano się może nie harmonijnej, ale względnie optymistycznej i rozwojowej przyszłości RPA. Obecnie sukcesem kraju będzie, jeśli „uda mu się” nie zniszczyć własnego rolnictwa, choć trochę stłumić wszechobecną korupcję i bandytyzm oraz zapewnić względnie regularne dostawy prądu…