Ciekawe rzeczy dzieją się na rynku motoryzacyjnym w Europie – klienci masowo odwracają się od firmy Elona Muska. Tesla notuje gwałtowne spadki sprzedaży nie tylko tam, gdzie jej szef postanowił wmieszać się w lokalną politykę. Problem dotyczy nawet Norwegii, która do tej pory nie była „naprawiana” przez Amerykanina. A do tego panował w mniej szał na elektryczne pojazdy od najbogatszego człowieka świata.
Norwegowie porzucają Teslę. Wolą Toyotę i VW
W styczniu br. sprzedaż aut marki Tesla spadła w Norwegii o przeszło jedną trzecią w porównaniu z analogicznym okresem 2024 roku. Norwegowie odwrócili się od elektryków? Bynajmniej! W omawianym okresie sprzedaż aut tego typu wzrosła bardzo mocno rok do roku. Mowa o rynku, na którym samochody z silnikami spalinowymi są zdecydowanie w odwrocie. Sprzedaż Toyoty czy Volkswagena w segmencie aut elektrycznych wystrzeliła w górę.
Ktoś może pomyśleć, że konkurencja w końcu wzięła się w garść i podniosła rękawicę rzuconą przez Muska. Zwłaszcza, że Tesla nie aktualizuje swojej oferty w zawrotnym tempie. A trzeba mieć na uwadze, że jej konkurentami są nie tylko starzy wyjadacze z rynku motoryzacyjnego, ale też wschodzące gwiazdy z Chin. Przypomnę, że w ubiegłym roku BYD notował już wyższe przychody niż Tesla.
W innych krajach Europy też bojkotują firmę Elona Muska
A może to po prostu norweska anomalia? Może w innych krajach Tesla notuje takie same lub nawet lepsze wyniki niż na początku ubiegłego roku? Może. Ale raczej nie dzieje się to w Europie. Sprzedaż tego producenta w Niemczech, Szwecji, Holandii czy Francji spadła. Na dobrą sprawę runęła, bo mowa o spadkach wynoszących kilkadziesiąt procent. W Polsce wygląda to podobnie – sprzedaż firmy Muska spadła u nas o połowę.
Europa nagle odwróciła się od ekologii za sprawą terapii szokowej Donalda Trumpa? Możliwe, że Amerykanie rzeczywiście mieli wpływ na te wyniki, ale nie taki, jaki by chcieli. Coraz częściej słychać opinię, że Tesla cierpi z powodu swojego szefa. O ile w poprzednich latach Elon Musk nakręcał wyniki tego producenta, o tyle teraz je torpeduje. Wszystko za sprawą swojego politycznego zaangażowania i opowiedzenia się, bez niedomówień, po stronie Republikanów i Donalda Trumpa.
Co ma do tego Europa? Po pierwsze, pokaźna część obywateli Starego Kontynentu nie musi podzielać wartości i pomysłów nowego prezydenta USA oraz jego zaplecza. Zwłaszcza, gdy coraz więcej mówi się o wojnach handlowych czy np. przejmowaniu Grenlandii od Danii. Po drugie, sam Elon Musk coraz mocniej angażuje się w politykę w Europie. Sztandarowym przykładem wspieranie AfD w Niemczech przed wyborami. Nawet jeśli niemiecki klient nie pała entuzjazmem do rządzących obecnie polityków, może dojść do wniosku, że kanclerza nie będzie mu wybierał miliarder z USA. A formą sprzeciwu jest odwrócenie się od salonów, na których widnieje napis Tesla.
Jak Tesla odpowie na sprzeciw europejskich klientów?
Najwyraźniej obserwujemy właśnie bojkot konsumencki. Co ciekawe, kilka tygodni temu wzywał do takich działań jeden z polskich ministrów – Sławomir Nitras. Warto podkreślić, że polityk KO nie jest odosobniony na tym polu, w innych krajach też słychać głosy sprzeciwu wobec poczynań Muska. Pytanie, jak długo potrwa ów bojkot? Klienci za miesiąc zapomną o zaangażowaniu Muska czy ich odpływ będzie się wzmagał?
Intryguje, co w tej sytuacji zrobi Tesla, która na razie stara się nie komentować sprawy. Gdyby chodziło o inną firmę, pewnie oglądalibyśmy już zmianę na stanowisku prezesa. Bo biznes nie lubi takich sytuacji i gdy szef staje się obciążeniem, zostaje szybko wymieniony. Firma przeprasza za błędy i przekonuje, że nie chciała urazić klientów. W tym przypadku jest to mało prawdopodobne. Bo Tesla to Musk, a Musk to Tesla. Z pewnością może się jeszcze zrobić ciekawie.