Robert G. i Monika J. opuścili areszt. To osoby powiązane ze spółką Cinkciarz.pl. Jeszcze kilka kwartałów temu był to bardzo popularny kantor internetowy. Obecnie mowa jest o aferze gigantycznych rozmiarów. Podczas gdy śledczy mówią o oszustwie, poszukiwany listem gończym prezes spółki tworzy legendę spisku.
Monika J. i Robert G. opuścili areszt. Jest potwierdzenie Prokuratury
Przypomnę, że aresztowany w marcu Robert G. to członek zarządu Cinkciarz.pl i jednocześnie prezes powiązanej z nią spółki Conotoxia. Z kolei Monika J. była główną księgową i prokurentką spółki Cinkciarz.pl. Kobieta kilka miesięcy temu usłyszała zarzuty dot. oszustwa, miało ono polegać na doprowadzeniu szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Podejrzana przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu i złożyła w sprawie obszerne wyjaśnienia.
Niedawno Marcin P., prezes Cinkciarz.pl, poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że osoby te opuściły areszt. Zdaniem szefa popularnego niegdyś kantoru internetowego odbyło się to w tajemnicy przed opinią publiczną. Co więcej, ukrywający się biznesmen próbuje przekonać odbiorców, że skoro wspomniane osoby opuściły areszt, to śledczy nie posiadają dowodów. A „konstrukcja śledztwa była oparta na nieprawdziwych przesłankach”, jak to ujął Marcin P.
Wobec podejrzanych zastosowano poręczenia majątkowe
Rewelacje prezesa kantoru internetowego sprawdziłem w prokuraturze. Od Anny Marszałek, Rzeczniczki Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, dowiedziałem się, że wspomniana dwójka rzeczywiście opuściła areszt. Wobec Moniki J. stosowane są „środki zapobiegawcze w postaci dozoru Policji, zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu, zakazu kontaktowania się ze współpodejrzanymi w śledztwie”. Dodatkowo zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 180 tys. zł.
Wobec podejrzanego Roberta G. środek w postaci tymczasowego aresztowania został uchylony postanowieniem prokuratora z dnia 22 sierpnia 2025 r., i w jego miejsce stosowane są wobec tego podejrzanego środki o charakterze wolnościowym, tj. dozór Policji, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, zakaz kontaktowania się ze współpodejrzanymi oraz poręczenie majątkowe w wysokości 220 tysięcy złotych – poinformowała mnie Prokurator Anna Marszałek.
Przedstawicielkę Prokuratury Regionalnej w Poznaniu poprosiłem też o komentarz do insynuacji Marcina P. jakoby stał się on (i jego biznesy) ofiarą spisku, w którym mają brać m.in. wymiar sprawiedliwości, KNF czy banki. W odpowiedzi dowidziałem się jedynie, że Prokuratura nie będzie komentowała oświadczeń zamieszczanych przez podejrzanego w mediach społecznościowych.
Strona Cinkciarz.pl znowu działa. Ale to nie jest już kantor
To nie koniec ciekawych doniesień w sprawie Cinkciarz.pl. Otóż okazało się, że strona internetowa kantoru ponownie jest aktywna. Po kilkumiesięcznej nieobecności w sieci znowu dała o sobie znać, ale w nowej odsłonie. Próżno tam szukać rozwiązań właściwych dla kantoru czy informacji o sytuacji w spółce. Doniesień ze śledztwa też nie ma. A co jest?
Oczom osób odwiedzających adres ukazuje się m.in. komunikat, że „to jeszcze nie koniec historii”. Albo „My zbudowaliśmy fintech. Polska KNF i Prokuratura zbudowały sprawę o oszustwo”. Nie brakuje też innych prztyczków wymierzonych w te dwie instytucje. A do tego zapewnienia o łamaniu praw człowieka, zmowie, zorganizowanym ataku na fintech. Plus zapowiedź pojawienia się książki i… naklejek czy koszulek. Wszystko to w klimacie rodem z filmów Matrix. Twórcy tego konceptu (trudno stwierdzić, czy jest wśród nich Marcin P.) najwyraźniej dobrze się bawią.