Prezes Cinckiarz.pl: moi współpracownicy po cichu opuścili areszt. To sprawa oparta na nieprawdziwych przesłankach

Marcin P., prezes Cinkciarz.pl, ogłosił za pośrednictwem przesłanego nam komunikatu, że jego byli (?) współpracownicy opuścili areszty. Mowa o Monice J. oraz Robercie G., którzy za kratkami znaleźli się jeszcze w pierwszej połowie 2025 roku. Zdaniem szefa popularnego niegdyś kantoru internetowego odbyło się to w tajemnicy przed opinią publiczną.

Marcin P.: konstrukcja śledztwa oparta na nieprawdziwych przesłankach

Co konkretnie przekazał Marcin P., który obecnie prawdopodobnie przebywa w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce jest poszukiwany listem gończym? Najlepiej, jeśli zacytuję jego słowa:

Po ujawnieniu licznych fałszerstw i manipulacji dokonanych przez Prokuraturę Regionalną w Poznaniu w osobach Hanny Grzeszczyk, Sylwii Krajewskiej, Agaty Ludwiczak oraz całego 12-osobowego zespołu prokuratura w tajemnicy przed opinią publiczną uwolniła Roberta G. i Monikę J. Media, które wcześniej chętnie powielały oskarżenia, dziś milczą.

Z oficjalnych komunikatów prokuratury wynikało, że areszt opierał się na poważnych przesłankach:

13.03.2025 – decyzja o areszcie Roberta G.,

04.06.2025 – areszt wobec Moniki J.,

05.06.2025 – przedłużenie aresztu wobec Roberta G.

W uzasadnieniach sądy, podzielając stanowisko prokuratorów, wskazywały na „obawę matactwa procesowego” i „obawę surowej kary”, twierdząc, że „zebrany materiał dowodowy w dużym stopniu uprawdopodabnia popełnienie zarzucanego przestępstwa”. Dziś ci sami prokuratorzy, którzy przez miesiące powoływali się na rzekomo mocne dowody, po cichu wypuszczają Roberta G. i Monikę J. Ich decyzja o zwolnieniu z aresztu, podjęta po ujawnieniu licznych fałszerstw i manipulacji, stanowi milczące potwierdzenie, że cała konstrukcja śledztwa była oparta na nieprawdziwych przesłankach.

Marcin P. najwyraźniej próbuje przekonać odbiorców, że skoro wspomniane osoby opuściły areszt, to śledczy rzeczywiście nie posiadają dowodów. Oglądamy dalszą część rzekomego spisku, o którym więcej przeczytacie w tym tekście.

Prokuratura: podejrzani faktycznie opuścili areszty. Ale to sprawy nie zamyka

Czy wspomniane osoby rzeczywiście opuściły areszt? Na oficjalne potwierdzenie muszę jeszcze poczekać, ale w Prokuraturze Regionalnej w Poznaniu usłyszałem, że „jest to prawdopodobne”. Przy czym decyzję uzasadniono przepisami, a nie „oparciem śledztwa na nieprawdziwych przesłankach”. Prokurator mógł zastosować wobec dwójki podejrzanych środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym. Nie oznacza ot jednak zamknięcia sprawy.

Kim są Robert G i Monika J. z Cinkciarz.pl?

Przypomnę, że aresztowany w marcu Robert G. to członek zarządu Cinkciarz.pl i jednocześnie prezes powiązanej z nią spółki Conotoxia. Z kolei Monika J. była główną księgową i prokurentką spółki Cinkciarz.pl. Kobieta kilka miesięcy temu usłyszała zarzuty dot. oszustwa, miało ono polegać na doprowadzeniu szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Warto podkreślić, że Monika J. przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu i złożyła w sprawie obszerne wyjaśnienia.

Tysiące pokrzywdzonych i miliony zł strat w sprawie Cinkciarz.pl

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w sprawie Cinckiarz.pl pokrzywdzonych jest 7 tys. osób. Ostatecznie ich liczba może być wyższa. Straty klientów internetowego kantoru przekraczają 112 mln zł. Tymczasem łączna wartość środków zabezpieczonych na rachunkach firm to około 16 mln zł. W najbliższym czasie pieniądze te z pewnością nie trafią do klientów.

Marcin P., któremu grozi do 25 lat pozbawienia wolności, przekonuje za pośrednictwem mediów społecznościowych, że on i jego firma to ofiary spisku. Mają w nim brać udział banki, organy państwa, ale też np. Google. Poszukiwany listem gończym mężczyzna publikuje w sieci materiały, które mają świadczyć o owej zmowie i nadużyciach czy wręcz fałszerstwach ze strony np. śledczych. Jednocześnie prezes poinformował, że będzie się domagał od państwa ponad 1 tys. Bitcoinów. Więcej na ten temat przeczytacie w tym tekście.