Polak domaga się od państwa 1022 Bitcoinów. Problem polega na tym, że jest poszukiwany listem gończym

Marcin P., prezes kantoru internetowego Cinkciarz.pl, będzie się domagał od państwa polskiego Bitcoinów. Wielu Bitcoinów. Teraz roszczenie ma wynosić ponad 1 tys. BTC, ale biznesmen przekonuje, że z każdym dniem będzie ono większe. Na jakiej podstawie? Jak przekonuje, śledczy bezprawnie zajęli setki jego prywatnych Bitcoinów i w ten sposób narazili go na straty.

Prezes Cinkciarz.pl atakuje z ukrycia. Zniknęły pieniądze klientów

Nim przejdę do sprawy BTC, przypomnę, że niedawno Marcin P. za pośrednictwem mediów społecznościowych opublikował oświadczenie. Wymierzył w nim ciosy w szereg instytucji: od prokuratury, przez banki, po Google. A siebie przedstawił jako osobę najbardziej poszkodowaną w całej sprawie. Przypomnę, że mowa o aferze, w której straty mają przekraczać 112 mln zł. Tak przynajmniej twierdzi prokuratura.

Sam Marcin P. komunikuje się za pośrednictwem mediów społecznościowych z szerzej nieznanej lokalizacji (prawdopodobnie z USA) i jest poszukiwany listem gończym. W lipcu Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto zastosował wobec mężczyzny tymczasowy areszt na okres 30 dni od chwili zatrzymania. Zastosowano surowe środki, bo czyny zarzucane podejrzanemu zagrożone są karą do 25 lat pozbawienia wolności.

Banki odmawiają komentarza, prokuratura milczy

Z przywołanego oświadczenia można się dowiedzieć m.in., że Cinkciarz.pl miał paść ofiarą zmowy bankowej. Prezes spółki pisał np. o bezpodstawnym wypowiedzeniu umowy rachunków bankowych kilku podmiotów gospodarczych przez mBank. Gromy spadły też na Pekao oraz prezesa tego banku – Cezarego Stypułkowskiego, który wcześniej był szefem mBanku. Marcin P. przekonywał w swoim wpisie, że „pokazuje to ciągłość personalną i powiązania na najwyższym szczeblu zarządzania, wskazujące na świadomą zmowę i celowe działania na szkodę moich przedsiębiorstw”.

Zwróciłem się do obu banków z prośbą o komentarz. Rzeczniczka prasowa mBanku szybko poinformowała, że instytucja nie komentuje tej sprawy. Biuro prasowe Pekao dłużej mieliło temat, ale efekt był podobny, przy czym powołano się na tajemnicę bankową.

Marcin P. zaatakował banki, ale jego oświadczenie było skierowane w pierwszej kolejności przeciw prokuratorem. Im zarzucił po prostu fałszowanie materiału dowodowego. Przekonywał przy tym, że skala i charakter tych działań jednoznacznie dowodzą, że nie były one wynikiem błędu, przeoczenia czy niekompetencji administracyjnej, lecz zaplanowaną operacją wymierzoną w konkretny podmiot i jego właściciela. Prezes spółki Cinkciarz.pl zapewniał m.in., że suma, na którą powołuje się prokuratura (112 mln zł) nie jest wiarygodna. Jego zdaniem, została ona poważnie zawyżona.

Co na to Prokuratura Regionalna w Poznaniu? Niestety, nie udało mi się uzyskać komentarza od przedstawiciela tej instytucji. Marcin P. może poczuć satysfakcję, gdy śledczy unikają odpowiedzi na pytania…

Poszkodowani klienci Cinkciarz.pl zakładają stowarzyszenie

W sprawie Cinkciarz.pl pojawił się nowy bohater: Stowarzyszenie obywatelskie Lex Justicia. Na swoim profilu w serwisie LinkedIn podaje ono, że

Powstało jako odpowiedź na jedną z największych afer finansowych ostatnich lat – związaną z firmą Cinkciarz/Conotoxia. Tysiące osób zostało pozbawionych swoich pieniędzy. Naszym celem jest odzyskanie ukradzionych środków, nagłośnienie sprawy w Polsce i za granicą oraz pociągnięcie do odpowiedzialności zarówno firmy Cinkciarz/Conotoxia, jak i instytucji, które zawiodły obywateli.

Skontaktowałem się z przedstawicielami podmiotu, od których dowiedziałem się m.in., że to bardzo świeży twór, który dopiero próbuje się odnaleźć w zaistniałej rzeczywistości. Jego celem jest nie tyko odzyskanie pieniędzy klientów Cinckiarz.pl, ale też „nagłośnienie systemowych zaniedbań państwa”, które miały doprowadzić do wybuchu afery.

Zainteresowanie działaniem w ramach Stowarzyszenia wyraziło ponoć ponad 1,1 tys. osób. Łącznie miały one ponieść straty przekraczające 100 mln zł. Warto jednak podkreślić, że są to dane szacunkowe – dostarczane przez ludzi informacje są dopiero zbierane i weryfikowane. Podmiot ma ponoć plan działania, ale jego szczegóły pozostają poufne.

Marcin P. oskarża funkcjonariuszy o zabranie 492 Bitcoinów

Wróćmy do sygnalizowanego we wstępie tematu Bitcoinów. W przesłanym nam materiale Marcin P. przekonuje, że 28 października 2024 roku funkcjonariusze CBŚP oraz prokuratorzy (wymienia ich z imienia i nazwiska) „wtargnęli” na prywatne posesje w Zielonej Górze. Według mężczyzny osoby te nie posiadały sprzętu nagrywającego i natychmiast po wejściu wyłączyły monitoring, by uniemożliwić rejestrację ich działań. Robi się filmowo.

Według Marcina P. w trakcie tej wizyty funkcjonariusze zabrali m.in. pendrive’y z 492 BTC. Dowodem w sprawie mają być protokoły przeszukań, w których jest mowa o zajęciu nośników, ale brakuje już informacji o faktycznie zajętym mieniu.

Czy te rewelacje są nowe? Nie. Spółka Cinkciarz.pl informowała o rzekomej stracie już na początku tego roku. W tamtym czasie prezes wspominał też np. o zabraniu kilku milionów złotych w gotówce czy kilkuset prywatnych rzeczy, głównie ubrań i obuwia. Na te doniesienia szybko zareagowała Prokuratura Regionalna w Poznaniu, która zaprzeczyła oskarżeniom, a informacje zawarte w oświadczeniu uznała za nieprawdziwe.

Poszukiwany Polak ma spore roszczenia: 530 Bitcoinów

Dlaczego teraz wracamy do sprawy? Ponieważ Marcin P. pisze do nas o roszczeniach wobec państwa. Na dzień 25 sierpnia miało ono wynosić 1022 BTC. Ale z każdym dniem rośnie. Przy obecnym kursie oznacza to, że prezes Cinkciarz.pl domaga się od Polski ponad 400 mln zł. Jak wyliczono wspomnianą wartość? Niemal połowę stanowią rzekomo zajęte Bitcoiny (492). Co z resztą? Marcin P. wspomina o roszczeniu odszkodowawczym, które wynosi przeszło 530 BTC. Składają się na nie (według prezesa Cinkciarz.pl):

  • Roszczenie z tytułu utraconych korzyści (wzrost rynkowy): około 370 BTC;
  • Roszczenie z tytułu szkody wynikającej z narzuconego ryzyka (szkoda udowodniona): około 142 BTC;
  • Roszczenie z tytułu utraconych pożytków cywilnych z aktywów (Yield Generation): około 18 BTC.

Marcin P. w przesłanym nam materiale dość szczegółowo wyjaśnił przywołane punkty roszczenia. Jednocześnie przekonuje, że „sprawa ta ma potencjał, by stać się ważnym punktem odniesienia w międzynarodowych dyskusjach na temat odpowiedzialności państw za zajęte kryptowaluty”. Na koniec mężczyzna zapewnia, że czas gra na jego korzyść. I jednocześnie nie służy państwu, bo każdy dzień ignorowania roszczenia sprawia, że staje się ono większe.