Blokady na drogach, kamienie w powietrzu. Rolnicy domagają się zaległych pieniędzy, które „zniknęły”

Grecja wstrząsana jest protestami rolników, które w kilku miejscach tego kraju doprowadziły do znacznych komplikacji i utrudnień w życiu codziennym oraz gospodarczym. Greccy rolnicy są wściekli, ponieważ unijne dopłaty, przysługujące im w ramach wspólnej polityki rolnej UE, „zapodziały” się po drodze. Domagają się zatem ich wypłaty – i sięgają w tym celu po coraz dotkliwsze argumenty.

Protesty przybrały bowiem formę znanych i nielubianych (zwłaszcza przez kierowców) blokad drogowych. Rolnicy wyprowadzili na krajowe trasy tysiące traktorów oraz ciężarówek. Ofiarą blokady padły m.in. autostrada łącząca Ateny i Saloniki, a także inna, prowadząca od granicy tureckiej do portu Igumenitsa. Zablokowane były także przejścia graniczne z Turcją i Bułgarią, dojazd do lotniska we wspomnianych Salonikach, a także w Kandii (obecnie Heraklion) na Krecie.

Powodem całego tego zamieszania są oczywiście pieniądze – a dokładniej ich brak. Greccy rolnicy w ogromnej liczbie nie otrzymali bowiem unijnych dopłat ani dotacji. Jak twierdzą, są w sytuacji bez wyjścia, bowiem jednocześnie Grecja zmaga się z falą ospy owczej. Rozprzestrzenianie się tej choroby wymusiło masowe wybijanie całych stad owiec i kóz, tradycyjnego elementu greckich gospodarstw rolnych. Zwierzęta zatem znikają, zaś środków, które mogłyby to rekompensować, nie ma.

Udawani „rolnicy”, realne wypłaty

Nie ma, ponieważ miały one znikać w kieszeniach tzw. krewnych i znajomych królika. Jak się okazało, szereg osób nie kwalifikujących się do uzyskania dopłat, korzystając z pomocy sfałszowanej dokumentacji oraz wykorzystując pomoc skorumpowanych urzędników państwowych, do których mieli „dojścia”, właśnie owe dotacje otrzymało. W ten sposób nie tylko wyłudzili nienależne środki, powodując finansowe manko, ale też wywołali blokadę jakichkolwiek płatności.

Tę wprowadziły bowiem organy prowadzące śledztwo w sprawie całego tego skandalu korupcyjnego, celem zapobieżenia dalszym wyłudzeniom. W ten sposób środki unijne rzędu ok. 600 milionów euro miały zostać uwięzione na państwowych kontach. Jak twierdzą rolnicy, działania oszustów oraz skorumpowanych biurokratów nie są ich winą – jednak właśnie oni ponoszą ich konsekwencje. Rząd przyznał, że problem faktycznie istnieje, wezwał jednak do zakończenia protestów, obiecując, że do końca roku rolnicy otrzymają środki.