Rząd Szwajcarii ogłosił, że zakazuje eksportu amunicji, którego odbiorcą był polski dostawca. Jego przedmiotem jest amunicja do broni strzeleckiej, którą produkuje tamtejsza firma SwissP Defense. Jego odbiorcą z kolei był polski podmiot UMO.
Jak publicznie poinformował odpowiedzialny za ów zakaz Państwowy Sekretariat ds. Ekonomicznych (State Secretariat for Economic Affairs), doszły doń słuchy, że amunicja, którą sprzedawano do Polski, kończyła ostatecznie na wojnie na Ukrainie.
Amunicja, co (o zgrozo) trafiła na wojnę
Wedle pojawiających się w przestrzeni medialnej enuncjacji, w rękach ukraińskich miało znaleźć się 645 tys. nabojów. Obiektywnie, dość mało, biorąc pod uwagę wolumeny, w jakich amunicja do broni strzeleckiej bywa produkowana (i używana).
Tymczasem, jak ze zgrozą zauważyli szwajcarscy urzędnicy, jakikolwiek udział w zaopatrywaniu (nawet pośrednio, i na warunkach komercyjnych) sił zbrojnych napadniętej przez Rosję Ukrainy byłby naruszeniem politycznie uświęconego dogmatu o neutralności.
Wskazano przy tym, że umowa pomiędzy SwissP Defence i UMO zawierała klauzulę dopuszczającą dystrybucję jedynie na terenie Polski. Niestety rząd Konfederacji Szwajcarskiej wydaje się tkwić w przekonaniu, że „dystrybucja” to to samo, co „fizyczna obecność” każdego naboju.
Kwestia drażliwa, choć nie zaraźliwa
To jednak nie to samo. Brak póki co dowodów, że polski importer faktycznie sprzedawał naboje poza granicami RP. Nie wymaga tymczasem wielkiej wyobraźni przewidzenie, że amunicja mogła zostać kupiona w Polsce, przez podmioty trzecie. I przez nie wyekspediowana na Ukrainę.
W kontekście Polski i jej bezpieczeństwa amunicyjnego szwajcarski zakaz nie stanowi tragedii. Amunicja małokalibrowa jest w naszym kraju produkowana. Wielkokalibrowa zresztą też (i to w nowych odmianach), choć niestety cześć zdolności produkcyjnych zatracono w latach 90′ i 00′.
Obecnie polski przemysł, wespół z resortami Obrony oraz Aktywów Państwowych, podejmują działania w celu przywrócenia zdolności do produkcji nitrocelulozy (niezbędnej do produkcji m.in. pocisków artyleryjskich).
Rozdwojenie jaźni w handlu i polityce
Stanowisko Szwajcarii wobec trwającej na Ukrainie wojny jest cokolwiek niejednoznaczne. Kraj ten, po politycznym hamletyzowaniu, poparł sankcje, jakie nałożono na Rosję w konsekwencji agresji. Z drugiej strony, w przedziwny sposób podchodzi do dogmatycznie pojmowanej neutralności.
Szwajcaria słynie bowiem jako wytwórca znacznych (zwłaszcza jak na tak niewielki kraj) ilości broni. Broń tę kupują oczywiście przede wszystkim odbiorcy zagraniczni. Jednocześnie w myśl tamtejszych przepisów, zakazana jest sprzedaż uzbrojenia do krajów, które prowadziłyby działania zbrojne.
Pozostaje pytanie, po co w takim razie nabywać uzbrojenie, którego w myśl nieżyciowych przepisów nie można wykorzystać w praktyce? Czy też można, ale tracąc możliwość jego serwisowania i zakupów dalszych partii sprzętu? Bo do tego w praktyce zdaje się sprowadzać szwajcarskie prawo.