Arabia Saudyjska w tajemnicy skupowała złoto w Szwajcarii. Pustynna monarchia, jeden z najbardziej hermetycznych krajów na świecie, czyniła to dyskretnie od co najmniej 2022 roku. Nastąpiło to nie bez związku z oczywistymi wstrząsami geopolitycznymi.
Chodzi oczywiście o najazd Rosji na Ukrainę. A dokładniej – sankcje, które nałożono w wyniku wojny na tę pierwszą. Ich zakres okazał się dla Saudów szokiem. Tym bardziej, że Arabia Saudyjska nie słynie z nadmiernego przywiązania do demokracji w zachodnim stylu.
To ostatnie, jak skonstatowano, potencjalnie eksponuje kraj ten na podobne sankcje. Te zresztą, tyle że w mniejszej skali, regularnie się pojawiały (np. zakazy niemieckiego Bundestagu na eksport uzbrojenia do tego królestwa). Zawsze jednak ogromne zasoby finansowe kraju pozwalały mu je obejść.
Tymczasem niektórzy saudyjscy inwestorzy (a zwłaszcza członkowie rodu panującego) posiadają za granicą ogromne aktywa. Aktywa te, jak skonstatowano z niepokojem w Rijadzie, wcale nie tak bezpieczne i nie tak nienaruszone, jak wcześniej tam sądzono.
Remedium na to okazało się, naturalnie, transfer znacznej części tego bogactwa w formę na sankcje niepodatną. Czyli złoto właśnie. Współgra to przy tym ze stopniowym odchodzeniem Saudów od „naftowego dolara” i zwiększaniem puli środków wymiany handlowej królestwa.
Milczenie jest złotem
W jaki konkretnie sposób Saudowie skupowali złoto, utrzymując to jednocześnie poniżej „horyzontu radarowego”? Czynili to za pośrednictwem Szwajcarii. Kruszce te formalnie nabywano z przeznaczeniem na rynek komercyjny w tym kraju.
Następnie złoto zmieniało właściciela. Korzystano jednak z prawnego przywileju banków centralnych – w rękach których kruszce zwykło się uważać za niepodlegające ocleniu pieniądze (w przeciwieństwie do metali w rękach prywatnych, z nieznanych przyczyn pozbawionych tego atrybutu).
Mając to na względzie, złoto, którego nabywcą i adresatem była Arabia Saudyjska – a konkretnie saudyjski regulator i zarazem bank centralny (Saudi Arabian Monetary Authority – SAMA) – wysyłano na Bliski Wschód bez oficjalnej deklaracji celnej.
Arabia Saudyjska na zakupach
W ten sposób Saudowie mieli po cichu i bez czynienia szumu wokół tego faktu – sprowadzić ze Szwajcarii co najmniej 160 ton królewskiego metalu. W jaki jednak sposób – oczywiście w formie hipotezy (brak bowiem twardych dowodów dostępnych publicznie) – udało się to ustalić?
Fakt ten został spostrzeżony przez analityków rynku kruszców poprzez porównanie krajowego importu netto złota z popytem rynku prywatnego w Arabii Saudyjskiej. Wyniki tego porównania zestawiono następnie z wartością eksportu brutto ze Szwajcarii do monarchii saudyjskiej.
Zaznaczono przy tym, że porównanie to ilustruje wyłącznie transakcje dokonywane poprzez Szwajcarię. Nie uwzględnia natomiast możliwych (i prawdopodobnych) zakupów z innych kierunków – np. z Londynu, który również słynie jako centrum pokątnego (re)eksportu złota.
Warto też dodać, że Arabia Saudyjska wydobywa także złoto z rodzimych źródeł – te jednak kruszce najprawdopodobniej wymykają się jakiejkolwiek estymacji. W wyniku tych działań nader prawdopodobne jest jednak, że to pustynne królestwo posiada znacznie więcej kruszcu, niż to oficjalnie deklaruje.