Bez wątpienia mijający rok należał to metali szlachetnych. Srebro wzrosło grubo ponad 100%, ale uwagę większości inwestorów oraz ekspertów i tak kradnie złoto. Ten kruszec zyskuje blisko 70% od początku roku, ale jak na bezpieczną przystań, która ma tylko chronić wartość, to wynik powyżej oczekiwań. Rajd tego kruszca trwa już drugi rok. Ci, którzy w tym czasie nie zdecydowali się na zakup złota, rozważają, czy to nie ostatni dzwonek. Oto kilka prognoz i kwestii, które warto mieć na uwadzę, przed podjęciem decyzji.
Złoto osiąga nowe szczyty. Bariera 4400 dolarów złamana po raz pierwszy
Chociaż po ostatnim szczyscie z października złoto nieco wyhamowało, a nawet zaliczyło drobną korektę, to końcówka roku jest znowu mocna. W zeszłym tygodniu złoty kruszec bardzo zbliżył się do ostateniego rekordu, ale ostatecznie odbił się od tego poziomu. Jednak początek tego tygodnia zaczął się od mocnego akcentu. Kurs złota przekroczył 4419 dolarów za uncję.
W chwili pisania tekstu uncjowa sztabka złota wyceniana jest na 4414 dolarów, a w ujęciu 24-godzinnym cena wzrosła o 1,74%. W ujęciu tygodniowym i miesięcznym metal szlachetny zyskał odpowiednio 2,57% oraz 8,37%. Wskaźnik YTD (Year To Date), który informuje o tym, ile kruszec zwyskał od początku roku, jest już bliski 70%.
Tym samym poziom 4500 dolarów za uncję, który według niektórych ekspertów miał pęknąć dopiero w 2026 roku, możemy zobaczyć jeszcze przed nowym rokiem. Morgan Stanley w zeszłym tygodnium prognozował, że złoto nie będzie już tak rozpędzone i będzie rosło, ale w w wolnym tempie. Eksperci instytucji ocenili, że taki poziom metal osiągnie dopiero pod koniec pierwszej połowy 2026 roku.
Eksperci prognozują dalszy wzrost w 2026 roku. Co należy obserwować?
Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, to perspektywy dla złota wciąż pozostają bardzo bycze. Metals Focus prognozuje, że do końca 2026 r. cena złota wyniesie 5000 USD. JP Morgan JP spodziewa się średnich cen powyżej 4600 USD w drugim kwartale i ponad 5000 USD w czwartym kwartale.
Skąd ten optymizm? Jednym z czynników, który wspiera bycze perspektywy to zapowiedzi banków centralnych. W dużej mierze popyt na metale szlachetne wynika z chęci zabezpieczenia się przed kryzysem finansowym. W ten sposób zarówno banki centralne, jak i posiadacze detaliczni dywersyfikują swoje zasoby i chronią ich wartość.
Kolejna kwestia to spodziewane obniżki stóp procentowych w USA. Na ten momentu mówi się o tym, że Fed dokona 1-2 cięć w 2026 roku. Jednak w maju obecny prezes Fed Jerome Powell ustępuje ze stanowiska w związku z wygaśnięciem kadencji. Tu pojawia się szansa, że Donalda Trump w jego miejsce wprowadzić osobę, która będzie realizować jego wizję polityki finansowej. Trump od miesięcy naciskał na Powella, by obniżki były większe, niż dotychczas.
Kolejan kwestia to kryzysy. Sytuacja gospodarcza na świecie wciąż jest niestabilna. Banki centralne dalej drukują pieniądze, a inflacja nie została całkowicie zduszona. Wciąż nie rozstrzygnięta jest również kwestia ceł handlowych. Do tego dochodzą kryzys geopolityczne. Pokój między Rosją a Ukrainą wciąż nie został ustalony, a sytuacja na Bliskim Wschodzie może się w każdej chwili zaognić.
Najsilniejsza faza wzrostu może być na zami
Obok mocno byczych prognoz, które dominują w debacie na temat przyszłości złota pojawiają się również mniej optymistyczne warianty. Znacznie bardziej ostrożną perspektywę na 2026 rok prezentuje Światowa Rada Złota. Instytucja prognozuje, że złoto nie jest w stanie utrzymać obecnego tempa wzrostu i będzie się poruszać w wąskim kanale, w ramach którego wzrośnie lub spadnie o 5%.
Takiemu scenariuszowi będzie sprzyjać wygaszanie wspomnianych konfliktów i sporów między. Ponadto utrzymujące się przez dłuższy czas wyhamowanie cen może spowodować zniecierpliwienie rynku i masową sprzedaż. W takiej sytuacji złoto prawdopodobnie zacznie tracić na wartości. W ostatnich miesiącach do rynku dołączyło wielu niedoświadczonych inwestorów detalicznych, którzy liczą na szybkie zyski. Stagnacja kursu może skłonić ich do sprzeadży swoich zasobów.