Izraelscy archeologowie odkryli wybitnie rzadki skarb datowany na około 14 wieków temu. Znalezione przez nich złoto w różnych formach – monet, biżuterii i przedmiotów użytkowych – wraz z kamieniami szlachetnymi, perłami i pozostałościami dzieł szklanych jest bowiem pozostałością panowania Cesarstwa Bizantyjskiego na tym obszarze. Panowania, które miało miejsce w drastycznych okolicznościach, zarówno dla regionu, jak i samego Imperium – które właśnie wtedy przeżywało proces, w który weszło jeszcze jako byt znany przez wszystkich jako Cesarstwo Wschodniorzymskie, zaś wyszło zeń właśnie jako Bizancjum.
Złoto zostało odkryte w Parku Narodowym Susita, w regionie Galilei. Dokonali go naukowcy z Instytutu Archeologii Zinmana na Uniwersytecie w Hajfie. Samo znalezisko dostrzeżono już pod koniec lipca tego roku, trwały jednak prace nad jego wydobyciem, zabezpieczeniem i analizą. Zawiera ono skład 97 ultra-rzadkich monet (wybitych bowiem w wybitnie burzliwych warunkach) – w tym także okaz znany jako termisis (chodzi o jednostkę monetarną – jedna trzecia złotego solidu), raptem drugi taki, jaki w ogóle odkryto w Izraelu. Prócz tego skarb zawiera złoto użytkowe – kilkanaście sztuk bogato zdobionej biżuterii.
Złoto z wyrytą historią
Całe znalezisko pochodzi z okresu panowania cesarza Herakliusza (610-641). Zawiera zaś tak okazy wykonane w toku jego rządów oraz nader krótkiej epoki jego poprzednika, Fokassa, jak i te dawniejsze – niektóre datowane na około wiek wcześniej, i sięgające rządów Justyna I oraz sławnego Justyniana Wielkiego. Czemu jest ono takie wyjątkowe? Ponieważ samo to, że złoto przeżyło akurat tę epokę, zakrawać może na nieprawdopodobieństwo. Właśnie bowiem Herakliusz rządził być może w najbardziej dramatycznych okolicznościach w jakże długiej historii Bizancjum.
Na jego rządy przypadają bowiem dwie ogromne przesilenia, z których każde nieomal doprowadziło do upadku imperium. Pierwszym była ostatnia, najbardziej krwawa i zacięta wojna z całego szeregu konfliktów, jakie na przestrzeni dziejów stoczyły Rzym oraz Persja epoki dynastii Sasanidów. Perski najazd, który nastąpił w momencie głębokiego kryzysu wewnętrznego (na fali którego notabene władzę objął wspomniany uzurpator Fokas, obalając cesarza Maurycjusza), okazał się mieć katastrofalne skutki – w dużej mierze zmieniając historię Bliskiego Wschodu i nawet świata.
Wojna światowa antyku
Persowie zajęli bowiem niemal całe terytorium azjatyckie Bizancjum – w tym także tereny Galilei, gdzie odkryto dawne złoto. Towarzyszyły im niewiele mniejsze w skali najazdy Awarów i Słowian na europejskie prowincje cesarstwa – do tego stopnia, że w pewnym momencie terytorium Imperium Rzymskiego nieomal ograniczało się do murów Konstantynopola. Persowie rabowali i wywozili wszelkie napotkane kosztowności, zwłaszcza zaś złoto. Odnaleziony właśnie skarb przypuszczalnie był tym, co mieszkańcy lewantyńskich prowincji przed nimi ukryli.
W toku lat wyjątkowo zajadłych walk Bizantyjczykom udało się odbić zajęte tereny, pokonując Persów i Awarów w ważnych bitwach, a nawet dokonując kontrataku na terytorium samej Persji. Co jednak ważne i tragiczne dla obydwu tych antycznych imperiów – wojna ta była dla nich tak niszcząca i wyczerpująca, że gdy w 628 r. doszło w końcu do zawieszenia walk (notabene niemal na warunkach status quo), nie były one w stanie efektywnie się obronić, gdy zaledwie kilka lat potem spadły na nich inwazje Arabów, szerzących świeżo założony islam.
Persja tego ciosu w ogóle nie przetrwała, tracąc swoją antyczną tożsamość. Bizancjum, ogromnym wysiłkiem, wtedy zdołało jeszcze inwazję odeprzeć – tracąc jednak Syrię, Palestynę i Egipt (by zostać ostatecznie pożartym przez epigonów arabskich barbarzyńców, czyli osmańskich Turków osiem wieków później). Zostały po nim liczne zabytki, o dziedzictwie kulturowym nie wspominając – ale akurat po wojnie persko-bizantyjskiej z lat 602–628, będącej ówczesnym odpowiednikiem konfliktu totalnego i światowego, pozostało niewiele. Tym cenniejsze jest złot, którego żadni najeźdźcy nie zdołali zrabować.