Na rynku metali szlachetnych dzieje się ciekawa historia. Złoto utrzymuje się w okolicach 4000 dolarów za uncję. Jego tegoroczne wzrosty mogą być najmocniejsze od 1979 roku. Za dynamiczną hossą stoją banki centralne, które kupują kruszec w rekordowym tempie, a także inwestorzy lokujący środki w ETF-ach i fizycznych sztabkach. W tym całym morzu pochwał, „ochów” i „achów”, jednak jedno „ale”. Nie wszyscy widzą w złocie tylko blask. Część ekspertów ostrzega, że ten spektakularny i chwalebny bieg właśnie dobiega końca.
Złoto błyszczy jak w 1979 roku. Eksperci ostrzegają: „To już szczyt”
Według ekspertów z Macquarie Group, ceny złota prawdopodobnie osiągnęły swój szczyt. Główna teza? Globalna gospodarka zaczyna odbijać, banki centralne kończą cykle luzowania, a realne stopy procentowe wciąż pozostają wysoko. „Przy takiej kombinacji czynników uważamy, że złoto ma już za sobą lokalny szczyt. W kolejnych miesiącach możliwe są spadki, choć będą łagodniejsze niż po wcześniejszych rajdach” – napisał główny ekonomista Macquarie, Ric Deverell.
Według niego, złoto nie wróci gwałtownie do poziomów sprzed dwóch lat (około 2000 dolarów), ale może osunąć się stopniowo w okolice 3500–3700 USD. Nie wszyscy jednak podzielają ten pesymizm.
Analitycy UBS utrzymują, że w ciągu 12 miesięcy złoto może ponownie wzrosnąć do 4200 dolarów, a przy sprzyjających warunkach nawet do 4700 USD. Podobnie Goldman Sachs. Bankowy gigant nadal przewiduje, że do końca przyszłego roku cena złota osiągnie 4900 dolarów za uncję, a do 2026 roku może być jeszcze wyżej.
Koniec hossy czy tylko oddech?
Jakie są z kolei ich argumenty? Wzrost niepewności geopolitycznej, rosnące ryzyka finansowe i rosnące zainteresowanie złotem jako „bezpieczną przystanią” w portfelach inwestorów.
Październikowa korekta – największa jednodniowa wyprzedaż złota od dekady – była dla wielu zimnym prysznicem i szokiem. Jak to? Na złocie, tak przecież bezpiecznej i spokojnej przystani, może bujać jak podczas sztormu na środku Atlantyku? Raport World Gold Council podkreśla jednak, że to może być „zdrowy przystanek w długoterminowym trendzie wzrostowym”.
Złoto znowu znalazło się w centrum uwagi. Pytanie tylko, czy to końcówka spektaklu, czy jednak antrakt przed drugim aktem.