- Izrael – a przynajmniej jego władze – nie chce, aby jego obywatele posiadali za dużo złota i srebra. A najlepiej żeby nie mieli go w ogóle.
- Także powszechne użycie gotówki budzi ich niezadowolenie. Powód oczywisty – rząd chce kontrolować, kontrolować, kontrolować…
- Tymczasem użytkownicy gotówki w codziennych transakcjach, o posiadaczach kruszców nie wspominając, stalowemu uściskowi rządowej kontroli się wymykają.
Oficjalnym pretekstem, jak zawsze w takich przypadkach, jest rzekoma chęć „walki z przestępczością”. Akurat Izrael poziom przestępczości ma niski (wyjąwszy może miasteczka zamieszkałe przez ludność arabską – gdzie operują gangi, notabene darzone przez tę ludność większą estymą niż oficjalne władze).
To jednak przecież nie problem – w takim przypadku deklaruje się dodatkowo wolę zwalczania „unikania opodatkowania”. Bo przecież nikt nie chce płacić więcej, niż absolutnie musi – a to w optyce rządu już dobry powód do podejrzeń. I oczywiście dalszego zwiększania marginesu kontroli.
Wszystko kontrolować, wszystko wziąć za twarz
Tak też właśnie podszedł do sprawy aktualny rząd Izraela. Premier Benjamin Netanjahu chce „rozpocząć dyskusję” (czytaj: przeforsować, ale w sposób możliwie nie-alarmujący) w kwestii „ograniczenia obiegu” metali szlachetnych oraz walut czarnorynkowych. Cokolwiek to ostatnie pojęcie miałoby oznaczać.
W tym celu zwrócił się do grona rządowych biurokratów o przedstawienie projektów „rozwiązań” (tj. zakazów i represji) tego dotyczących. W tym celu grono – w tym minister finansów, Bezazel Smotrich, a także szef banku centralnego czy urzędnicy administracji skarbowej – ma odbyć specjalne posiedzenie.
Jedną z „propozycji” – słowo w cudzysłowie, bowiem „proponują” je jedni oficjele innym, bez zasięgania opinii tych, którzy mieliby tymi działaniami być dotknięci – jest właśnie ograniczenie posiadania alternatyw wobec waluty oficjalnej. W jaki sposób – nie powiedziano. Można się jednak tego domyślać.
Izrael pod fiskalnym butem rządu
Co więcej, nawet sam pieniądz fiat nie zapewnia, zdaniem rządu, wystarczającego marginesu kontroli. Jest bowiem mowa o wyeliminowaniu większych nominałów banknotów. Przede wszystkim zaś – obywateli miano by „zachęcać” do używania wyłącznie płatności bezgotówkowych i kart płatniczych.
Tak, by rząd zawsze widział i nadzorował ich finansowe poczynania. Izrael nie jest zresztą jedynym takim przypadkiem w regionie. Zdumiewające, że nawet nie ukrywa się celu, jaki w tym mają władze: wedle rządowych ekonomistów, takie „uszczelnienie” mogłoby przynieść wzrost wpływów o 6-7 mld. dolarów.
Izrael nie ma wysokiego poziomu przestępczości. Wszelako Premier Netanjahu oraz ekipa żądnych kontroli rządowych biurokratów robią wszystko, aby jednak miał. Na przykład – czyniąc przestępców z uczciwych obywateli, którzy jednak ani myślą oddawać państwu swoje złoto, srebro i prywatność…