Więcej królewskiego metalu w Europie Środkowej. Rezerwy złota Wyszehradu – w tym i Polski – rosną

Rezerwy złota krajów Europy Środkowej zwiększają się – i mają nadal rosnąć. To skutek „złoto-centrycznej” polityki kilku banków centralnych, w tym NBP. W ciągu ostatnich kilku lat stabilnie dokupywały one znaczne wolumeny kruszcu, lokując się w gronie największych nabywców.

Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, zakomunikował we czwartek na konferencji prasowej, że NBP zgromadził 420 ton złota. W ciągu pierwszych miesięcy 2024 roku NBP był – obok banków centralnych Turcji, Indii, Uzbekistanu i Kataru – największym kupcem królewskiego metalu.

Prof. Glapiński dodał przy tym, że polityka zwiększania rezerw złota utrzyma się. W momencie rozpoczęcia jego kadencji Bank posiadał pod swoją kontrolą około 102 ton. Długofalowym celem NBP jest zwiększenie udziału kruszcu w rezerwach walutowych Polski do 20%.

W delikatnie zawoalowanym przytyku Glapiński stwierdził też, że polskie rezerwy prześcignęły w ten sposób brytyjskie. Notabene, elementem polityki NBP w zakresie złota było też sprowadzenie z Londynu 100 ton kruszcu, które uprzednio tam przechowywano.

My to zvládneme

Pośród wyróżniających się nabywców Aurum były też Czechy. Narodowy Bank Czech (CNB) również należał w tym roku do grona aktywniejszych nabywców. Czechy mają obecnie około 60 ton złota, a przewidują nabycie w najbliższym czasie następnych 40.

W przypadku tego kraju plan ten był nieco bardziej kontrowersyjny politycznie – a to z tego powodu, że kwestia przyjęcia euro jest tam istotnym elementem debaty publicznej (w odróżnieniu od Polski czy Węgier, gdzie przyjęcie euro niekiedy częściej się wyklucza niż popiera).

A w przypadku adopcji unijnej waluty przez Czechy przynajmniej w części trafiłyby do EBC. I choć obecny czeski rząd także wyklucza przyjęcie euro, to sama ewentualność przejęcia przez eurokratów znacznej części narodowych rezerw stała się w tym kraju istotnym argumentem przeciwko nawet przymiarkom do tego.

Egészségedre!

W więcej złota celują także Węgrzy. W ostatni poniedziałek Bank Centralny Węgier (MNB) ogłosił zakup kolejnej transzy kruszcu (w wymiarze 15,5 tony). Sumując z tym, co Węgry już mają, w ten sposób węgierskie rezerwy złota wzrosną do niemal 95 ton.

Choć w liczbach bezwzględnych takie wolumeny najpewniej nie robią wrażenia – szczególnie w porównaniu do posiadających tysiące ton złota banków USA, Europy Zachodniej czy Chin – to, jak chwalą się Węgrzy, osiągną w ten sposób największą ilość złota per capita w regionie.

Ostatni kraj Wyszehradu, Słowacja, ma w rezerwie niecałe 32 tony złota. Ma jednak także euro w obiegu, co w dużej mierze może też tłumaczyć jego politykę w tym zakresie. Nawet jednak przed jej przyjęciem, w przeciągu ostatnich dwóch dekad Słowacy nie zgromadzili więcej niż 40 ton w jednym momencie.

Rezerwy złota Wyszehradu – kropla w morzu?

To wszystko ma miejsce w sytuacji, w której kraje z największymi gospodarkami świata dysponują tysiącami ton kruszcu. Same USA mają ich mieć ponad 8 tys., Niemcy – ponad 3,5 tys., Francja i Włochy natomiast nieco poniżej 2,5 tys. Jeśli, oczywiście, to złoto faktycznie znajduje się w ich skarbcach.

Nie od dziś bowiem pojawiają się w przestrzeni publicznej kontrowersje i wątpliwości. Zaś zaaplikowanie filozoficznego fundamentu współczesnej bankowości, czyli systemu „rezerwy częściowej” również do rezerw złota, nie wydaje się tak zupełnie niewyobrażalne. W przypadku krajów UE dochodzi do tego oczywiście jeszcze Europejski Bank Centralny, który także wyciąga rękę po swoją część.

Co natomiast warte uwagi to to, że rezerwy krajów Europy Środkowej mogły już prześcignąć te, które ma Holandia (nieco ponad 600 ton). Jeśli sądzić by zaś po dynamice przyrostu, można podejrzewać, że za kilka lat „nowa Unia” nie będzie się tu różnić ad minus od „starej”. Mimo historycznie trochę gorszego startu.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz