Szwajcarskie złoto ucieka z Ameryki, płynie do konkurenta – pomimo wyjątku celnego

Jak wynika z opublikowanych danych eksportowych za sierpień, w ubiegłym miesiącu odnotowano gwałtowne, rażące załamanie eksportu złota ze Szwajcarii – głównego europejskiego hubu obróbki, rafinacji i obrotu tym metalem – do Stanów Zjednoczonych. Na złoto trafiające dotąd za Atlantyk natychmiast znalazł się jednak chętny. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, ze były nim i tak skupujące ten metal w ogromnych ilościach Chiny. I mają w tym konkretny cel.

Pogrom szwajcarskiego złotego eksportu miał miejsce naturalnie w związku z meandrami amerykańskiej polityki celnej, która w mocno niespodziewanych okolicznościach uderzyła w alpejską konfederację z pełną siłą właśnie w sierpniu. Szokujące dla wielu (zwłaszcza dla samych Szwajcarów) objęcie Helwecji przez Donalda Trumpa retorsyjnymi cłami rzędu 39% zostało skądinąd spowodowane właśnie przez owo eksportowane złoto. A ściślej – przez błędne uznanie Szwajcarii za źródło, a nie pośrednika w tym obrocie.

Cła owe były, rzecz jasna, ciosem dla gospodarki tego kraju – choć, biorąc pod uwagę jego specyfikę (tj. skupienie na wysoko zaawansowanym przemyśle precyzyjnym, farmaceutycznym oraz bankowości i właśnie handlu kruszcem) był on słabszy, niż mogłaby to sugerować sama wysokość ceł. Co więcej, rychło odezwały się głosy protestu niezwiązane z samą Szwajcarią, a wskazujące, że cła nałożone na „szwajcarskie” – czyli przechodzące przez Szwajcarię – złoto są absurdem i szkodzą przede wszystkim rynkowi USA.

Ameryce złoto niemiłe? My weźmiemy…

Cła bowiem, zgodnie z interpretacją amerykańskich organów celnych i podatkowych, objęły bowiem także królewski metal. W rezultacie wielkość wolumenu złota, która via Szwajcaria trafiało do Stanów Zjednoczonych, w sierpniu spadła o więcej niż 99% – do zaledwie 0,3 tony – w praktyce zupełnie wstrzymując jego eksport. Mając to na względzie, na początku września Biały Dom wydał kolejne zarządzenie, w którym oficjalnie zwalniał kruszce z obciążeń celnych. Tyle że… w istocie co z tego.

Na złoto to bowiem natychmiast znaleźli się bowiem chętni, konkurencyjni odbiorcy. A zwłaszcza jeden odbiorca – Chiny. Państwo Środka od miesięcy, a nawet lat stanowi największego kupca na ten metal na świecie. Jest tak nawet wedle oficjalnych danych – tymczasem istnieją poważne podejrzenia, że dane te są mocno niedoszacowane, i w rzeczywistości Chińczycy skupują tego złota jeszcze więcej. Nie będzie zatem mocno zaskakujące, że i tym razem skorzystali z okazji.

We wspomnianym sierpniu złoto ze Szwajcarii wyeksportowane do Chin zwiększyło swój wolumen o 254% w stosunku do lipca – z 9,9 do 35 ton. Także Indie zwiększyły zakupy u Helwetów, choć nie aż tak bardzo (z 13,5 do 15,2 tony). Co istotne, Chińczycy mogą mieć konkretny cel przyświecający tym zakupom, który nie ogranicza się do samego budowania rezerw – a jest przy tym bezpośrednio wymierzony właśnie w Stany Zjednoczone, które być może same swymi cłami dopomogły w jego realizacji.

Złotą kulą w monetarnego wampira

Otóż władze Hongkongu – bez najmniejszych wątpliwości z inicjatywy i za zachętą Pekinu, od którego są w praktyce całkowicie zależne – przymierzają się do pilotażowego programu, w ramach którego upowszechnić chcą operacje finansowe oparte o stokenizowane złoto. To, czego głośno nie mówią, ale co w gruncie rzeczy jest oczywiste, jest fakt, że upowszechnienie takich płatności ma się odbywać kosztem dotąd panującego w świecie finansów dolara.

Ze strony Chin nie byłaby to pierwsza próba podważenia amerykańskiej dominacji monetarnej. Cyfrowy juan, który pierwotnie przymierzano do roli konkurenta, nie budzi zaufania nawet własnych obywateli, o podmiotach z zagranicy nie wspominając (i nic dziwnego – to waluta łącząca w sobie wszystkie najgorsze cechy pieniędzy fiat i CBDC). Do kryptowalut zaś chińskie władze podchodzą raczej niechętnie. Dlatego też środkiem, na który Pekin skupia swą uwagę, jest tutaj obiektywnie coraz pewniejsze od dolara złoto.

Kto mógłby się spodziewać, że Waszyngton, z zaangażowaniem broniący roli dolara jako waluty rezerwowej świata, sam w tych staraniach dopomoże…?