Srebro najdroższe od lat. To dopiero początek wzrostów?

W perspektywie wielomiesięcznej, srebro odnotuje najwyższe ceny od lat, przełamując barierę 40 dolarów za uncję tego metalu. Taką tezę jeszcze w lipcu postawili analitycy Citigroup Inc. Stanowiło to wówczas korektę wcześniej poczynionego założenia, wedle którego wzrosty cen tego kruszcu miały w perspektywie trzech miesięcy sięgnąć 38 dolarów za uncję, zaś w sześcio- do dwunastomiesięcznej – 43 dolarów.

Ewolucja cen srebra na przestrzeni ostatnich 10 lat. Źródło: tradingeconomics

Stanowiłoby to, nie licząc chwilowego szału na srebro wiosną 2011 roku, najwyższą jego cenę w historii. Co więcej, cena ta miałaby wszelkie szanse się utrzymać na dłużej.

Historyczny wykres cen srebra w XX w. Źródło: macrotrends

Na poparcie swoich szacunków analitycy przytoczyli tutaj splot tendencji rynkowych – dynamicznie rosnący popyt na srebro w zastosowaniach przemysłowych, połączony z niesłabnącym zainteresowaniem na rynku inwestycyjnym. Tak tym prywatnym, jak i ze strony banków centralnych (jak rosyjskiego czy saudyjskiego). Z tym wszystkim nie korespondować ma skala wydobycia, a koszty tej działalności – rosnące w obliczu wyczerpywania łatwiej dostępnych złóż oraz ograniczonego wolumenu znanych rezerw.

Srebro zrywa się z papierowej smyczy?

Minęło półtora miesiąca – i w istocie, notowania cenowe srebra nieomal spełniły te przewidywania, przekraczając 39 dolarów za uncję. Na niektórych rynkach – jak tym amerykańskim – również ta wycena uważana jest za potencjalnie zaniżoną. Wskazuje się, że różnica między cenami srebra (a także palladu i platyny) na giełdach amerykańskich a tymi na rynkach światowych nie uwzględnia ryzyka nałożenia ceł na surowce mineralne.

I choć złoto – też nie bez rynkowych wstrząsów i szeroko rozpowszechnionych obaw – takiego losu, wedle deklaracji płynących z Białego Domu, ma uniknąć, to już cła na miedź stanowiły dla wielu branż szok (na tyle duży, że i je częściowo zrewidowano). Srebro co prawda oficjalnie dodano w tym tygodniu w USA do listy krytycznych minerałów pochodzących z importu. Nie jest jednak bynajmniej przesądzone, że ostatecznie uniknie ono wstrząsów w związku z polityką celną Donalda Trumpa.

Na jeszcze inne zjawisko wskazują inwestorzy na rynku kruszcu. Według niektórych obserwatorów, cykl wzrostów cen srebra w okolicach poniżej 40 dolarów za uncję – który, choć mogłoby się wydawać, że stabilny i uzasadniony, załamuje się przed osiągnięciem tej granicy – jest fenomenem wielokrotnie już na tym rynku dostrzeganym. Skłoniło to niektórych do kwestionowania, czy zjawisko to jest na pewno przypadkowe, czy też wynika z czyjejś polityki.

Jak się bowiem wskazuje, stagnacja cen w okolicach 38-39 dolarów za uncję nie ma uzasadnienia w sytuacji, w której popyt na srebro coraz bardziej przerasta dostępne wolumeny dostaw. Źródeł takiego fenomenu niektórzy doszukują się na rynku „srebra papierowego”, lewarowanych produktów finansowych opartych o srebro, którego teoretyczna wartość dalece przerasta wartość rynku fizycznego metalu.

Jednak wraz z długoterminowym osłabieniem dolara, podkopywanego rzeczywistym i spodziewanym dodrukiem luzowaniem, a także naciskiem inflacyjnym na tę i inne waluty, skuteczność takich interwencji wydawać się może w perspektywie czasu coraz mniej skuteczna. Co sugeruje, że najbliższe miesiące faktycznie mogą przynieść przełamanie długoletniej tendencji na rynku srebrzystego metalu.