Srebro inwestycyjne, którym zainteresowanie w Polsce w ostatnim czasie stabilnie rosło, już niedługo może jawić się znacząco mniej atrakcyjnie. Wszystko „dzięki” rządowi i jego planom fiskalnym – które, co nie zaskoczy zapewne nikogo, sprowadzają się do tego, by opodatkowanie znów znów zwiększyć. W tym przypadku, w odniesieniu do srebra.
Źródłem „zmian” (tj. podwyżek) podatkowych ma być, jak zwykle, twórczość legislacyjna Unii Europejskiej. Ta, podobnie jak w przypadku rodzimego rządu RP, również niestety jawi się jednokierunkowo. W swym pędzie do „harmonizacji” coraz to kolejnych dziedzin życia (i przez to poddania swemu nadzorowi regulacyjnemu), UE wzięła na warsztat stawki podatku VAT.
W myśl nowelizacji Dyrektywy Rady (UE) 2022/542, stawki tego podatku muszą zostać ujednolicone. To znaczy – „bardziej ujednolicone” niż do tej pory. W swej mądrości dyrektywa wprowadza bowiem limity dot. kategorii towarów i usług, wobec których VAT może pozostać na niższym poziomie. Nie wnikając w zasadność, sensowność i niezbędność tych zmian, ograniczają one liczbę tych kategorii do 24.
Nie wiadomo, czy urzędnicy Ministerstwa Finansów kierowali się tutaj dewizą „nigdy nie ma tak źle, żeby nie mogło być gorzej” – to jednak niestety przychodzi na myśl, sądząc po efektach ich pracy. Będąc bowiem zmuszeni (nie bez wyraźnego schadenfreude…) do podwyżek VAT-u, przedstawiciele rządu i fiskusa dorzucili od siebie jeszcze dodatkowy prezent. W sam raz pod choinkę.
Podatkowa srebra kula w srebro inwestycyjne
Chcą oni zmienić – w skrajnie niekorzystny dla nabywców sposób – metodę naliczania podatku. Dotąd srebro inwestycyjne, a dokładniej srebrne monety, traktowano jako towary kolekcjonerskie. Pozwalało to na rozliczenie podatku od nich w ramach tzw. systemu VAT-marża. Polegał on na tym, ze VAT naliczano wyłącznie od samej marży dealera srebra. Bez uwzględnienia jednak podstawowego kosztu monet.
Rząd chce to zmienić – wymuszając obciążenie pełną stawką VAT całej kwoty wartości srebrnego produktu. Sama stawka przy tej okazji wzrośnie z 8 do 23%. Spowoduje to naturalnie skokowy wzrost cen, jakie trzeba będzie za srebro inwestycyjne zapłacić, i podda w wątpliwość sens takiej inwestycji. Zwłaszcza w sytuacji, gdy tuż za granicą
Nasilone kontrowersje wzbudza fakt, że w ten sposób polscy dealerzy złota znajdą się w rażąco niekorzystnej sytuacji w stosunku do konkurencji z Niemiec. Co prawda za Odrą srebro inwestycyjne również obciąża VAT – jednak niższy, bo 19-procentowy. Spowodować to może falę odpływu klientów do sprzedawców niemieckich (którzy skądinąd sami ogromnie ucierpieli, gdy Niemcy podniosły VAT na srebro z 7 do 19%).
Skarb Państwa ma jakoby zacierać ręce, licząc na „miliony złotych”, które miałoby udać się wyciągnąć z kieszeni inwestorów. Bynajmniej nie jest jednak pewne. Niestety prawdopodobną alternatywą jest bowiem po prostu uwiąd zainteresowania srebrnymi monetami. Które, jeśli już, polscy inwestorzy kupią za granicą, tamże płacąc podatki. W efekcie straci budżet, stracą dealerzy, stracą też nabywcy (przez koszty). A kto zyska?