Wedle doniesień chińskich mediów, w ubiegłym tygodniu dokonano pierwszej zagranicznej transakcji nabycia złota, w toku której za cenny metal zapłacono chińską CBDC, cyfrowym juanem vel renminbi.
Oddział Banku Chin w Szanghaju miał dokonać przelewu opiewającego 100 milionów juanów (wartych oficjalnie 14 mln dolarów). Była to zapłata za nieujawniony, co symptomatyczne, wolumen złota.
Adresat przelewu – czy też raczej transferu, skoro mowa o tokenie cyfrowym – którym był zagraniczny dostawca kruszcu, otrzymał go za pośrednictwem departamentu Giełdy Szanghajskiej obsługującej transakcje zagraniczne (Shanghai Financial Exchange International Board).
W samej transakcji nie ma być może nic specjalnego – ot, nabyto złoto, nic nowego. Nowe natomiast jest to, że ktoś – i to ktoś nieprzymuszany do tego szantażem, siłą lub jej groźbą (pochodzący bowiem spoza Chin) zdecydował się przyjąć w ramach zapłaty za królewski metal kwotę denominowaną w cyfrowym juanie.
Zobacz też: Klocki domina powoli się przewracają? Kolejne stany powracają do kruszcu jako…
Waluta z totalitarnego „raju”
Cyfrowy juan (e-CNY), znany jako renminbi (RMB), uchodzi za ekonomicznego pupilka chińskich władz. Nic dziwnego – jego znaczenie w przypadku ChRL wykracza bowiem poza ekonomię. Jest to jedno z narzędzi, za pomocą których komunistyczna władza chce narzucić krajowi totalitarną kontrolę na skalę wcześniej niespotykaną.
Całkowicie „przezroczysty” renminbi – którego wartość w dowolnym momencie zależy wyłącznie od widzimisię władz, który pozwala śledzić wszystkie wydatki obywateli i kontrolować je w czasie rzeczywistym – wydaje się spełnieniem mokrych snów ideologów totalitaryzmu.
Co więcej, zgodnie z uzasadnionym twierdzeniem, że o faktycznej własności aktywów cyfrowych można mówić tylko wtedy, gdy ma się je w swojej fizycznej dyspozycji wraz z kluczami do nich, renminbi zarazem środkiem, który realnie ograbia obywateli z ich pieniędzy i oddaje je w ręce autokratycznego państwa.
Zobacz też: Niewielki kraj o wielkim znaczeniu rozszerza sankcje na Rosję
Panie, a przyjmij pan renminbi
W tym kontekście, transakcja, o której mowa, wydaje się zetknięciem dwóch przeciwności. Złoto bowiem, jako trwały i niezmienny środek przechowania wartości, niepodatnej na siłowy czy prawny przymus z zewnątrz, zapewnia swemu właścicielowi to wszystko, czego pozbawić ma go cyfrowy juan.
Nie dziwi także fakt szerokiego informowania o fakcie wprowadzenia e-CNY do międzynarodowego obrotu metalami szlachetnymi. Władze ChRL robią wszystko, co mogą, aby rozpowszechniać i promować użycie renminbi. Logiczne – cyfrowy juan to narzędzie ich ogromnej władzy.
Bardziej zaskakiwać może fakt, token ten został zaakceptowany. Chiński rząd nie słynie bowiem z poszanowania własności prywatnej, zaś jego „polityka monetarna” obejmowała takie ruchy jak dewaluacja i konfiskata bez odszkodowania (alias rabunek).
Oczywiście – możliwe, że tajemnicą tego sukcesu jest odpowiednio duża skala zapłaty, jaką zaoferowano. Kwestią jedynie wysokości jest bowiem pokrycie kosztów ryzyka, jakim jest e-CNY. Pozostaje zwrócić uwagę, czy owa pierwsza transakcja stanie się prekursorem szerokiego trendu, czy też stanowi sztuczny zabieg ze strony zainteresowanych tym stron.
Może Cię zainteresować: