Prezes koncernu górniczego Resolute Mining został uprowadzony w Mali. Sprawcą owego, wedle nieformalnych doniesień, miały być formacje podległe malijskiej juncie, która sprawuje tam obecnie rządy. Junta podejmuje ostatnio coraz agresywniejsze działania w celu zwiększenia swoich profitów z wydobycia złota.
Terry Holohan, prezes australijskiego Resolute Mining, przebywał w Mali w związku z projektem wydobywczym, jaki jego firma w tym kraju realizuje. Jest ona operatorem kopalni Syama w południowo-wschodniej części tego saharyjskiego kraju. Kopalnia ta notabene przechodzi ostatnio rozbudowę, i do 2025 roku do użytku ma trafić kolejna jej część.
Tyle, że teraz nie wiadomo, czy na pewno trafi.
Czar spotkań biznesowych
Jak bowiem wynika z relacji źródeł zbliżonych do firmy, Holohan oraz dwóch innych pracowników udało się do stolicy Mali, Bamako, na spotkanie z przedstawicielami tamtejszego Ministerstwa Górnictwa. Spotkanie, z punktu widzenia firmy biznesowe, okazało się jednak mieć charakter bardziej mafijny niż oficjalny.
Władze malijskiej junty bezceremonialnie porwały bowiem prezesa oraz towarzyszące mu osoby. Czy też „zatrzymały” – w normalnym przypadku jednak zatrzymaniom towarzyszą jakieś procedury prawne. Tymczasem o niczym takim nie wiadomo w tym przypadku, i to nawet samym organom malijskiego rządu. Holohana i innych po prostu uwięziono.
Poinformowano jedynie, że prezesowi zarzuca się „sprzeniewierzenie publicznych środków”. Resolute Mining w oświadczeniu określiła te zarzuty jako „nieuzasadnione” (czytaj: zmyślone). Roger Cook, premier stanu Australia Zachodnia, gdzie swą siedzibę ma firma, poinformował zdawkowo, że o zatrzymanych „zatroszczono się” i nie grozi im fizyczne niebezpieczeństwo.
„Junta juje”
Co oczywiste, prezes wydaje się być uwięziony w charakterze zakładnika. Byłby to bardzo specyficzny sposób „negocjacji” ze strony junty. Co oczywiste, łamie on też wszelkie obyczaje czy rujnuje wiarygodność Mali.
Można jednak zaryzykować tezę, że pasuje do sposobu sprawowania rządów przez tamtejszą juntę. Objęła ona władzę w 2021 roku, w wyniku zamachu stanu, którego nawet nie usiłowała specjalnie legalizować. Od tego czasu sprawuje ona władzę w istocie wyłącznie za pomocą represji (jest oskarżana o zbrodnie na ludności). Musi się też mierzyć z rebelią zamieszkującego Saharę plemienia Tuaregów.
Same jej rządy uchodzą za dość nieudolne i skorumpowane. W tym kontekście wielką pomocą okazują się dla niej kontyngenty rosyjskich najemników – niegdyś z Grupy Wagnera, obecnie jej następców. Co oczywiste w takich warunkach, reżim Mali cierpi na nigdy niegasnący głód pieniędzy.
Mali, leżące na złocie
W tym kontekście w ponury sposób nie zaskakuje kampania „renegocjacji kontraktów” (innymi słowy – wymuszeń), jakich junta w ostatnich miesiącach usiłuje się dopuszczać wobec działających w kraju wydobywców.
Podobne aresztowania dotknęły zatem niedawno, w październiku, czterech oficjeli Barrick Gold Corp. Szykany miały też grozić Allied Gold Corp, AngloGold Ashanti Plc oraz B2Gold Corp. Firmy te, mimo puczu z 2021 r. i następujących potem walk i niepokojów, pozostały w Mali. Kraj ten dysponuje bowiem jednym z najbogatszych złóż złota w Afryce zachodniej.
Na wieść o aresztowaniu prezesa Holohana gwałtownie załamał się kurs akcji Resolute Mining. Ich notowania spadły o 32,8%, z 64 do 45 centów. W rezultacie tego firma raptownie straciła 500 mln. dolarów waluacji, niwelując tegoroczne zyski.