Malezja rozważać ma wprowadzenie do obrotu złotych monet, noszących typowe miano dinara. Deklaracja taka została złożona na forum tamtejszego parlamentu, zaś pośród jej przyczyn można doszukiwać się zarówno przesłanek ekonomicznych, jak i bardziej ideowych.
Co ciekawe, powrót do złotego dinara – na razie w roli pieniądza rezerwowego – jest pomysłem malezyjskiego rządu, czyli instytucji, która najczęściej jest na dokładnie przeciwnym biegunie złotego dyskursu. Pieniądz fiat jest bowiem narzędziem, które gwarantuje rządom ogromny zakres nieskrępowanej władzy.
Tymczasem premier Malezji, Datuk Seri Anwar Ibrahim, zadeklarował się jako zwolennik przywrócenia pieniądza kruszcowego, który tradycyjnie ma nosić nazwę dinara, wywodzącą się z okresu świetności Kalifatu Abbasydów we wczesnym Średniowieczu. Złoty dinar miałby w założeniu stanowić walutę rezerwową kraju.
Zobacz też: Co deszcze mają wspólnego ze złotem, czyli sezon monsunów w Indiach
Duch dinara wiecznie żywy
Ibrahim oświadczył na forum niższej izby parlamentu, że „jeśli będziemy w stanie przenieść pięć do sześciu procent [handlu] z krajami islamskimi [na wykorzystanie dinara]. byłby to dobry start, który zapewniłby siłę [gospodarce] oraz zmniejszył zależność od amerykańskiego dolara”.
Dodał także, że kwestia wprowadzenia do obiegu złotego dinara – równolegle do obecnej malezyjskiej waluty, którą jest ringgit – będzie dyskutowana z innymi krajami muzułmańskimi na spotkaniu w grudniu. Złoty pieniądz miałby bowiem być także narzędziem rozliczeń w handlu międzynarodowym.
Jako przyczynę zainteresowania złotym pieniądzem, prócz ucieczki od postrzeganego jako coraz bardziej niepewny dolara, wymienia się także osobiste poglądy religijne premiera i jego rządu. Obecna ekipa rządząca w Malezji uchodzi za konserwatywnie islamską i starającą się realizować nakazy religijne w życiu codziennym, również gospodarczym.
Zobacz też: Chiny zaciskają pętlę z grafitu. Kolejne utrudnienia w eksporcie strategicznego materiału
Legalne czy nie, ważne że kruszcowe
Co ciekawe, nie jest to pierwszy przypadek w ostatnich latach, w którym złoty pieniądz pojawia się w dyskursie publicznym w Malezji. Nie tak dawno, bo w 2006 roku, władze jednego z malezyjskich stanów, Kelantan, same poczęły emitować pieniądze kruszcowe. Dostępne w wersji ze złota oraz srebra, nazywane są dinarami kelantańskimi (w przypadku złotych) oraz takimiż dirhamami (w przypadku srebrnych).
Ich emisja wywołała jednak napięcie polityczne. Monety te zostały wprowadzone do obiegu przez rząd stanowy z założeniem, że będą one normalnym środkiem płatniczym. Sprzeciwił się temu malezyjski rząd centralny, stojąc na stanowisku, że polityka monetarna jest jego wyłączną kompetencją. W efekcie kelantańskie monety nie mają oficjalnie statusu legalnego środka płatniczego.
Niezależnie od braku tego ostatniego, nie przeszkadza im to w byciu wykorzystywanymi w tej roli, jakkolwiek na niewielką skalę.
Może Cię zainteresować: