Podatkowy rabunek prywatnego złota? Rząd chce zatkać dziurę w budżecie oszczędnościami mieszkańców

W poszukiwaniu źródeł pieniędzy na zapełnienie jak zwykle dziurawego budżetu państwa, włoski rząd zwrócił uwagę na „nielegalne” złoto w rękach obywateli, którego Włochy, wedle rozpowszechnionych podejrzeń, mogą być pełne.

Włochy mają problem – budżetowy. Jakoś tak się złożyło, że państwo wydaje więcej pieniędzy niż ma, więcej nawet niż przewiduje już i tak deficytowy budżet. Zasadniczo byłaby to wiadomość z tej samej kategorii, co „BREAKING NEWS: woda jest mokra!!!” – w końcu, jak wiadomo, Włochy zajmują zaszczytne drugie miejsce w rankingu państw europejskich pod względem długu publicznego (3 005,2 mld euro) w relacji do PKB (ponad 135%), zaś tamtejsze rządy wydają i zadłużają się ponad stan od dziesięcioleci.

Co przy tym ciekawe, aktualnie sprawująca w Italii władzę ekipa, rząd premier Giogrii Meloni, ma opinię jednego z bardziej stabilniejszych gabinetów od lat – i co więcej, także jednego z tych bardziej odpowiedzialnych finansowo. Obecny rząd osiągnął, wydawało by się, rzecz niemożliwą, na przestrzeni ostatnich dwóch lat redukując deficyt budżetowy (przynajmniej ten oficjalny) z 7,2 do ~3% PKB. Co więcej, uniknięto przy tym typowego w takich sytuacjach, radykalnego podnoszenia podatków.

Ba, koalicja rządowa planuje w tym roku obniżkę jednego z progów podatkowych – tego uważanego za „podatek od klasy średniej”, z 35% do 33%. Budżetowych cudów jednak nie ma, i rozdęte włoskie państwo, z jego równie rozdętymi wydatkami, nie jest strukturą, która nagle obejdzie się mniejszą ilością pieniędzy. Rząd szukał ich w miejscach, które normalnie często cieszą się specjalnym statusem, jak np. w sektorze bankowym – w dalszym ciągu jednak środków brakuje.

Włochy pełne skrytego złota

W tej sytuacji władze wpadły na pomysł sięgnięcia po ukrywane przez obywateli złoto. To głęboko skrywane, najczęściej od lat. Chodzi o zasoby kruszcu, których właściciele nie mają urzędowych, biurokratycznych dowodów „legalnego” wejścia w ich posiadanie, ani też – w mentalności włoskich urzędników straszliwa, niewybaczalna zbrodnia – nie płacili od nich podatków. Od razu jednak trzeba zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o pomysł masowego rabunku tego kruszcu przez państwo.

To bowiem jest nie tylko mało wykonalne (gdyby było to realistyczne, to przecież któryś z poprzednich włoskich rządów by już tego dokonał…), ale też byłoby rujnujące dla rynku. Zamiast tego rząd Meloni chce, by złoto to trafiło do oficjalnego obiegu. A może być go sporo. Jak się zauważa, przez całe dekady geopolitycznych wstrząsów, a także zwłaszcza ciągłej dewaluacji włoskiej liry, której Włochy doświadczały na przestrzeni lat, ogromna liczba mieszkańców kupowała swoje złoto po cichu, i skrzętnie je skrywała.

Zgodnie z obecnym prawem, złoto takie jest jednak uważane za „nielegalne” – i jego sprzedaż wiąże się z represyjnym, 26% podatkiem. Rząd Meloni chce ogłosić coś w rodzaju pół-amnestii, i zaoferować posiadaczom tego kruszcu możliwość jego legalizacji. Powiązaną naturalnie z zapłatą podatku, ale w znacznie zredukowanej wysokości, tj. 12,5%. Jak się zakłada, wpływy z takiego podatku mogą być znacznie wyższe niż te z powszechnie omijanego, karnego – którego każdy stara się po prostu uniknąć.