Bezcenny skarb z czasów starożytnych odnaleziono na włoskiej wyspie niedaleko Sycylii. Skarb tym bardziej rzadki, że przetrwał nie tylko najazdy, niepokoje i kryzysy, ale też chciwość władców. Tworzą go bowiem autentyczne denary z okresu rzymskiej republiki.
Archeolodzy, którzy odkryli skarb, działali na wyspie Pantelleria, na południe od Sycylii, od ponad 25 lat. Zespół ten pochodził z niemieckiego Uniwersytetu w Tybindze, i pracował nad odkryciem fundamentów antycznego akropolu.
Nie tyle zamiast, co prócz fundamentów, natknęli się oni na znalezisko znacznie bardziej spektakularne. 27 niewielkich i brudnych monetek po oczyszczeniu okazało się stanowić ogromnie cenny skarb – z okresu, z którego podobne znaleziska nader rzadko przetrwały do dzisiaj.
Monety te – jak się okazało, denary – pochodzą z pierwszego wieku przed Chrystusem. Badania pozwoliły ustalić datę ich wybicia pomiędzy 94 i 74 r. p. Chr. Czyli jeszcze z okresu względnej świetności republiki rzymskiej – zanim wojny domowe utorowały drogę cesarskiemu pryncypatowi.
Denary z epoki, w której były *coś* warte
Monety takie – srebrne, o dość niewielkim nominale, jednak zawierające faktyczne, czyste srebro – były wówczas powszechnie używaną walutą. Ta czystość metaliczna sprawiła jednak, że niestety mało które przetrwały w oryginalnej formie.
Kolejni władcy Imperium Rzymskiego bowiem, wraz z upływem stuleci, na coraz szerszą skalę psuli monetę. Czyste denary z dawnych wieków przetapiano więc, i rozcieńczano, w imię zaspokojenia niegasnącej potrzeby pieniędzy.
W efekcie owego „luzowania ilościowego” w wydaniu rzymskim – starożytnego odpowiednika wulgarnego dodruku pieniądza, z którego słyną dzisiejsze banki centralne – nader niewiele monetarnych zabytków z okresu republiki i wczesnego cesarstwa dotrwało do naszych czasów.
Jak widać, psucie waluty, tak kiedyś, jak i dziś, miało szalenie destrukcyjny wpływ nie tylko na gospodarkę, ale też na dziedzictwo historyczne i kulturowe. W jaki zaś sposób akurat te denary tego uniknęły? Tutaj „zasługa” należy do śródziemnomorskich piratów.
Piraci na horyzoncie
W dwóch ostatnich wiekach przed naszą erą piractwo było ogromnie rozpowszechnionym, wszechobecnym problemem na Morzu Śródziemnym. Skala tego zjawiska nie tylko pustoszyła wybrzeża i dezorganizowała handel, ale stanowiła też zagrożenie dla państw epoki.
Zarówno sławni piraci z Cylicji, jak będący nieco w ich cieniu, ale równie potężni rabusie iliryjscy czy tyrreńscy, byli także zupełnie poważnym aktorem militarnym i politycznym. I choć słynne zwycięstwo Pompejusza w 67 r. p. Chr. złamało ich potęgę, to zjawiska tego nie wytępiono do końca nigdy.
Na ich najazdy szczególnie narażone były liczne wysepki Morza Śródziemnego – zwłaszcza te odleglejsze od szlaków handlowych i obecności floty rzymskiej. I właśnie tym najazdom „zawdzięczać” należy, że ktoś z ówczesnych mieszkańców z Pantellerii niegdyś zakopał swoje denary. Czyniono tak zresztą, w przypadku zagrożenia, także i w innych przypadkach.
Skądinąd, aktywność piracka wielokroć przyczyniała się do obfitości znalezisk archeologicznych. Multum takowych przyniosły zarówno antyczne najazdy Scytów, jak i późniejsze wyprawy Wikingów. Choć dla współczesnych byli zmorą, to w pewien sposób oddali pamięci o swojej epoce wielką przysługę.