Koniec piramidalnego klinczu, ukradziona kopalnia złota wróci do właściciela. Jest porozumienie – nie bez czarnych plam

Gdy niemal rok temu reżim rządzący Mali posłał swoje oddziały, by siłą zajechały największą na świecie (a na pewno w Afryce zachodniej) kopalnię złota – zacierając ręce na myśl o zyskach, jakie planował schować do własnej kieszeni – nikt najpewniej nie przypuszczał, że wyniknie z tego trwająca niemal rok, a przy tym absurdalna do szczętu epopeja, która finalnie zakończy się… tym samym, co było wcześniej. Z pewnymi drobnymi zmianami.

Chodzi o kopalnię Loulo-Gounkoto, należącą do kanadyjskiego koncernu wydobywczego Barrick Gold. Źródeł sprawy należy szukać jeszcze w 2021 roku, kiedy to w Mali doszło do wojskowego zamachu stanu. Niby nic nowego w tym regionie świata, jednak junta wojskowa, która utworzyła nowy, rządzący po dyktatorsku reżim (a przy tym dalece nie wolny od „problemów korupcyjnych”), potrzebowała pieniędzy w skali i tempie, które sporo przerastały nawet apetyty finansowe poprzedników.

Zwróciły więc uwagę na najbardziej wartościowy element tamtejszej gospodarki, czyli eksploatację bogactw naturalnych – realizowaną główne poprzez sprowadzone w tym celu specjalistyczne firmy. Takie jak właśnie Barrick. W poszukiwaniu szybkiego zysku reżim postanowił po prostu „przycisnąć” wydobywców, jesienią 2023 roku publikując nowe przepisy górnicze – które sprowadzały się do fiskalnego rabunku przychodów z wydobycia – i grożąc siłą.

Barrick jednak, który operował w Mali na podstawie umowy koncesyjnej zawartej z poprzednimi władzami, prawnie nie widział powodów, by z niej jednostronnie rezygnować – i poddawać się zdzierstwu nowych władz. Te postąpiły zatem w swoim stylu. Niemal dokładnie rok temu malijskie oddziały reżimowe wdarły się do kopalni, zdeponowane tam złoto zostało „bez żadnego trybu” przejęte i wywiezione przez władzę w nieznane, zaś marionetkowy sąd reżimu oddał kontrolę nad obiektem rządowemu zarządcy.

Mali i Barrick w klinczu

I… tyle. Potem bowiem wszystko stanęło. W reakcji na rządowy najazd, Barrick ogłosił, że wydobycie w Loulo-Gounkoto – stanowiącej przecież obiekt zmechanizowany i wysoce zaawansowany pod względem technicznym i organizacyjnym – wstrzymuje. W ten sposób przychody z kopalni, wcześniej wynoszące około 900 mln. dol. rocznie, spadły do zera. W ten sposób, zyskać, malijski reżim nagle odczuł dodatkowe manko budżetowe, gdy dotychczasowe opłaty z kopalni przestały płynąć.

Władze zdawały się nie dowierzać, że firma nie posłucha się ich szantażu i faktycznie zrezygnuje z Loulo-Gounkoto. Barrick z kolei, uczynił to bez wahania, skoro w myśl nowych przepisów, i tak lwią większość zysków zgarniałyby władze. Negocjacje pomiędzy stronami, o których informowano pod koniec zimy i wiosną 2025 roku, nie przyniosły porozumienia. W czerwcu tego roku Barrick, w raporcie dla akcjonariuszy, oficjalnie spisał kopalnię na straty. Pozwał też Mali do trybunału arbitrażowego.

Władze ze swej strony odgrażały się, że wcale nie potrzebują inwestora, i kopalnię uruchomią we własnym zakresie. Ogłaszały to kilkukrotnie – i za każdym razem nic z tego nie wyszło, podobnie jak ze sprowadzenia na miejsce Kanadyjczyków „inwestorów rosyjskich”. Stąd też pewnym zaskoczeniem były informacje dot. wznowionych negocjacji – i porozumienia, które jednak, w końcu, udało się wypracować. Ogłoszono je w poniedziałek.

Umowa – z czarnymi plamami w treści

W myśl warunków umowy, kopalnia Loulo-Gounkoto wróci pod kontrolę firmy Barrick, która zgodzi się wycofać swój pozew arbitrażowy. Reżim ze swej strony uwolni aresztowanych dotąd, w ramach represji przeciwko firmie, jej pracowników, umorzy wszelkie zarzuty i postępowania wobec niej, i umożliwi jej ponowne funkcjonowanie. Najważniejsze jednak – kwestia podziału zysków – wydaje się nadal niejasna. Barrick zobowiązał się zaakceptować znowelizowane przepisy z 2023 r. – te jednak pozwalają na daleko idącą dowolność w ocenie i uznaniowość.

Stąd, jak faktycznie firma i junta podzieliły między siebie zyski z największej kopalni złota, nadal nie wiadomo. Na wieść o umowie akcje Barrick Gold, który przeżywał w tym roku daleko idące turbulencje wewnętrzne, skokowo wzrosły na giełdzie w Toronto o 7,5%. Obserwatorzy powątpiewają jednak, czy układ z władzami Mali utrzyma się w długim terminie – i czy firma w pewnej perspektywie nie wycofa się z tego kraju.