- Giełdowe fundusze ETF oparte na złocie nie notują ostatnio optymistycznych wyników. W przeciągu 2024 roku traciły środki – i inwestorów – przez czwarty rok z rzędu.
- Co ciekawe, i na pierwszy rzut oka nieoczywiste, miało to miejsce pomimo jednoznacznie dobrych notowań złota oraz dalszego druku pieniądza fiat
To z kolei z reguły stanowi oczywisty impuls, który zachęca inwestorów do alokacji swych środków w „złote” ETF, by chronić je przed nieuchronną w dłuższym okresie dewaluacją. W minionym roku było jednak inaczej. Pomimo w teorii sprzyjających warunków, oparte na złocie ETF kontynuowały wieloletni trend odpływu.
Nie znaczy to, że brakowało aktorów chętnych do inwestycji w kruszce – a wprost przeciwnie. W rzeczy samej, ogromnym powodzeniem cieszyło się złoto jako takie, osiągając rekordowe ceny. Na tę sytuację wpływ miała jednak nie tylko „ekspansywna polityka monetarna” (czytaj: ciągły dodruk pieniądza) banków centralnych, zwłaszcza Fed.
Swój bardzo wymierny wpływ dołożyły jednak także niepokoje, wojny i kryzysy geopolityczne, których w tym roku nie brakowało. Wojny na Ukrainie i Bliskim wschodzie, konflikty wewnętrzne w Etiopii i Birmie, kryzys na Morzu Czerwonym w związku z działaniami Hutich, a także trwające napięcia dyplomatyczne – to wszystko nie nastrajało inwestorów spokojem. Jak to określono, silne złoto to zapowiedź nadchodzących wojen.
W takich warunkach zwiększonym powodzeniem cieszy się złoto fizyczne. To, które można wziąć do ręki, zamknąć w sejfie lub skarbcu, lub wywieźć. I które niewrażliwe jest na zapędy fiskalistyczne (względnie, w skrajniejszych przypadkach, rekwizycyjne) rządów i organów państwowych. Złoto „papierowe”, takie jak ETF, takich cech nie oferuje, umożliwiając jedynie ekspozycję na rynkowe zmiany cen kruszcu.
To też wywołało odpływ inwestorów w stronę namacalnych, za to pozbawionych pośrednika i nadzoru form kruszcu.