Drogo, a będzie jeszcze drożej. Giełdy podnoszą limity, ostrzegają o inwestycjach w złoto i srebro

Giełdy aktywów fizycznych reagują na ostatnie rekordy cenowe osiągane tak przez coraz bardziej pożądane przez wszystkich złoto, jak i przez dłuższy czas będące w jego cieniu, lecz ostatnio definitywnie z tego cienia wychodzące srebro. Co ciekawe, dotyczy to w tym przypadku giełd (wschodnio)azjatyckich – czyli pochodzących z regionu znajdującego się w awangardzie zainteresowania złotem na długo przed falą obecnego nań entuzjazmu w Ameryce czy, w mniejszym zakresie, w Europie.

Najpierw bowiem Giełda Japońska (Japan Exchange Group), w skład której wchodzi m.in. Tokijska Giełda Aktywów (Tokyo Commodity Exchange), wydała ostrzeżenie dla inwestorów odnoszące się do funduszy ETF inwestujących w fizyczne metale. Chodzi o „Japan Physical Gold ETF” (kod 1540) and „Japan Physical Platinum ETF” (kod 1541). Giełda przestrzega, że giełdowe ceny udziałów tych funduszy konsekwentnie notują ceny przewyższające tę, która wynikałaby z wartości ich fizycznych zasobów.

Innym słowy, kruszcu nie wystarczyłoby dla wszystkich chętnych inwestorów, gdyby zdecydowali się oni zlikwidować swoje pozycje. Z kolei Szanghajska Giełda Kontraktów Terminowych (Shanghai Futures Exchange) zwiększyła – z 12 do 14 procent – limit dziennych zmian (czytaj: podwyżek) cen obejmujących złoto i srebro. Podniesiono także wymagania dotyczące depozytów zabezpieczających kontrakty terminowe na złoto i srebro na giełdzie – z 13% do 15%.

Złoto i srebro lśnią wśród chaosu

Ostatnie zawahania notowań metali szlachetnych w ciągu ostatnich dwóch-trzech dni – w wyniku których ich ceny na moment odbiły od niedawnych rekordowych poziomów, w meteorycznym tempie rosnących w ostatnich tygodniach – bynajmniej nie ostudziły entuzjazmu inwestorów. Napór chętnych, by nabyć złoto i srebro, nawet po tak wysokich cenach, nie słabnie. Jest on zresztą tym silniejszy, im bardziej brakować zaczyna na rynku fizycznego metalu.

Nie zaskakuje to o tyle, że czynniki, które wpływają na to zjawisko, mają charakter długofalowy – i raczej nie ma na razie widoków na ich ustanie. Tak te czysto finansowe, jak i pozaekonomiczne. Te pierwsze to przede wszystkim oczekiwania dotyczące dalszych wzrostów cen metali szlachetnych. Te drugie natomiast to obawy o wpływ polityki na coraz bardziej nieprzewidywalny charakter światowych kontaktów komercyjnych, w skrajnym przypadku przewidywanych jako handlowa wojna wszystkich ze wszystkimi.

W tych warunkach złoto i srebro drożeją nawet bez „pomocy” banków centralnych i polityki monetarnej prowadzonej przez wiele z nich, w ramach której to do obiegu gospodarczego pompowane są kolejne fale „płynności”, czyli emitowanych z powietrza pieniędzy fiat bez formalnego i faktycznego pokrycia.