Czy „foliarze” mają rację i złoto stojące za dolarem amerykańskim nie istnieje? Nadchodzi audyt w Fort Knox

Niewybredne wpisy Donalda Trumpa i Elona Muska z 5 czerwca – pełne aluzji do „Epsteina”, „brudnych kontraktów” i groźby sprzedaży czerwonej Tesli stojącej pod Białym Domem – w jednej chwili zamieniły dawny sojusz w otwartą wojnę medialną. Prezydent oskarżył Muska o „sabotaż” jego sztandarowej reformy podatkowej, Musk zaś odparował, że bez jego pieniędzy Trump przegrałby wybory. „Elon i ja mieliśmy świetną relację. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będziemy ją mieli” – przyznał Trump dzień później, wracając do Waszyngtonu na pokładzie Air Force One.

Tymczasem w tle „crashoutu” dwóch najpotężniejszych postaci świata zachodniego grupa republikańskich kongresmenów planuje audyt słynnych magazynów złota rzekomo znajdujących się w Forcie Knox. Czy istnieje szansa że „foliarze” którzy kwestionują ich istnienie mają rację?

DOGE – cudowne dziecko, które urosło za szybko?

Departament Wydajności Rządowej, zwany też w nawiązaniu do popularnego internetowego mema DOGE („Pieseł”), został powołany prezydenckim dekretem w dniu inauguracji, 20 stycznia 2025 r. Zadanie brzmiało imponująco: „zmaksymalizować produktywność i obcinać wydatki” dzięki muskowej filozofii zarządzania.

Wiosną Musk chwalił się, że DOGE „wyciął z budżetu” 180 mld USD; niezależne analizy Politifact i Wall Street Journal wykazały jednak, że połowa „oszczędności” istniała tylko w arkuszach kalkulacyjnych, a część ujętych kontraktów już wygasała. Federalne sądy zdążyły też zablokować część najbardziej radykalnych cięć, m.in. zamrożenie grantów na walkę z gruźlicą w Afryce.

Kongres mówi „sprawdzam” – projekt ustawy H.R. 3795

Burza na linii Trump–Musk przyćmiła, ale nie zatrzymała innego politycznego projektu. 6 czerwca br. czterech republikańskich kongresmenów przedstawiło Gold Reserve Transparency Act. Dokument zobowiązuje Generalnego Inspektora Skarbu do pełnej inwentaryzacji i badania prób każdej sztabki trzymanej w Fort Knox, West Point i mennicach rezerwowych, a także do pięcioletniego cyklu powtarzanych audytów. „Amerykanie zasługują na przejrzystość instytucji, które stoją za dolarem” – podkreślił autor projektu, Thomas Massie.

Choć instytucje państwowe twierdzą, że rezerwy były „regularnie sprawdzane”, ostatnia kompleksowa inspekcja objęła jedynie 10 % sztabek i odbyła się w 1953 r., tuż po objęciu urzędu przez Dwighta Eisenhowera. W roku 1974 dziennikarze dostali na chwilę „turystyczne” wejście do jednego skarbca – bardziej spektakl PR niż audyt. Potem, w latach 1975-1986, komisja skarbowa plombowała kolejne komory, lecz siedem raportów zaginęło, a część pieczęci do dziś nosi ślady naruszeń.

Niemieckie „złoto Trumpa”

Amerykańska debata natychmiast odbiła się echem w Berlinie. Pod wpływem retoryki Trumpa o „wzięciu Fedu pod but” konserwatywni posłowie CDU i Bundesbank Związek Podatników otwarcie pytają, czy 1 100 ton ich złota w piwnicach Fedu na Manhattanie jest jeszcze bezpieczne. „To nasze pieniądze – powinny wrócić do domu” – mówi wiceprezes federacji Michael Jaeger. Komentatorzy zauważają, że repatriacja choćby części kruszcu byłaby potężnym sygnałem braku zaufania wobec dolara w czasie, gdy Chiny i kraje BRICS gromadzą własne rezerwy metalu.

Los ustawy zależy od głosowania w Senacie, gdzie republikanie mają zaledwie jednomandatową większość – a prezydent, pochłonięty osobistym konfliktem z Muskiem, z razu nie pokazał entuzjazmu. Tymczasem rynek złota reaguje: cena uncji oscyluje wokół rekordowych 2 550 USD, a analitycy prognozują, że sama dyskusja o audytach może podbić kurs o kolejne 5 %. Jeżeli Kongres dopnie swego, Ameryka – po raz pierwszy od siedemdziesięciu dwóch lat – będzie musiała zajrzeć w głąb najbardziej strzeżonych drzwi w Kentucky. Czy zastanie tam to, co bije na medalach U.S. Mint? A może to „foliarze” mają rację i reputacja Stanów Zjednoczonych zostanie bezpowrotnie zszargana?