Co deszcze mają wspólnego ze złotem, czyli sezon monsunów w Indiach

Opóźniony o kilka tygodni, lecz rozpoczynający się z pełnym impetem sezon monsunowy w Indiach pociąga za sobą nie tylko konsekwencje dla stylu życia czy interakcji społecznych na subkontynencie, ale wywiera też głębokie (a przy tym cykliczne) następstwa natury ekonomicznej. Te ostatnie obserwowalne są, między innymi, na rynku złota. Skąd ta zależność?

Indie uchodzą za drugi kraj na świecie pod względem zapotrzebowania na złoto na rynku cywilnym. Z kolei 60% tego popytu pochodzi z terenów wiejskich. Ryzykując stwierdzenie oczywistości, odnotować można, że główną gałęzią gospodarki owych regionów oraz źródłem dochodów ich mieszkańców (a zatem źródłem finansowania popytu na złoto) jest rolnictwo.

I tutaj pojawia się monsun ze swoją szalenie istotną w tym kontekście rolą. Ulewne deszcze monsunowe dostarczają bowiem ok. 70% zasobów wody niezbędnej do upraw, a także nawilżenia gleby i napełnienia zbiorników retencyjnych na resztę roku.

Zobacz też: Indie wprowadzają opłaty od wydobycia litu i metali przemysłowych

Złota wartość tradycji

Zarazem, mieszkańcy owych terenów uchodzą za konserwatywnych zarówno kulturowo, jak i pod względem nawyków ekonomicznych. Jednym z tych ostatnich jest zapobiegliwość i skłonność do szykowania się z wyprzedzeniem na gorsze i niestabilne czasy, również wtedy, gdy nie ma ku temu oczywistych podstaw. Nic w tym zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę historyczne, acz żywe w zbiorowej pamięci doświadczenia z nawiedzającymi Indie klęskami głodu o gigantycznych proporcjach.

Istotnym czynnikiem jest również głęboko zakorzenione „umiarkowane” zaufanie do wszelkiego rodzaju instytucji rządowych. Indyjska biurokracja państwowa nie ma, łagodnie mówiąc, najlepszej opinii pośród współobywateli, a sukcesy ekonomiczne kraju nader często osiągane były nie dzięki polityce państwa, lecz pomimo niej. Biorąc to pod uwagę, również stosunek mieszkańców indyjskich wsi do tamtejszej waluty państwowej, rupii, jest ambiwalentny. Bywa ona oczywiście używana na co dzień – nie jest jednak darzona nadmiernym zaufaniem jako środek przechowania wartości.

Czynnikiem, którego nie można tu pominąć, jest także fakt szeroko występującego w Indiach odizolowania komunikacyjnego terenów wiejskich, a także, niejednokrotnie, stosunkowo umiarkowanym poziomem ich rozwoju. To skutkuje częstym brakiem dostępu ich mieszkańców do współczesnych form bankowości, a to z kolei sprawia, że mają oni tym mniejszą motywację do używania oficjalnego pieniądza.

Zobacz też: Zator w portach w Izraelu. Przyczyna oczywista

Deszcze niespokojne, potargały portfel

Stąd też środki zarobione przez ludność indyjskich terenów zwyczajowo zamieniano w złoto – czy to w formie biżuterii, czy (zagranicznych) monet. Największe obroty w handlu kruszcem odnotowuje się w tym kraju w sezonie zbiorów i bezpośrednio po nim – czyli wtedy, gdy ludność wiejska zamienia swoje świeżo zarobione na płodach rolnych środki w twarde aktywa.

Zbiory zaś przypadają w Indiach tuż po sezonie monsunowym – normalnie trwającym od czerwca do września, ale w tym roku, jak wspomniano, opóźnionym. I stąd też w czwartym kwartale roku oraz w drugiej połowie trzeciego historycznie obserwowalne są wzrosty cen złota, odczuwalne również na rynku światowym.

Otwartą sprawą pozostaje, czy będzie tak i w tym roku. Prócz innych czynników na to wpływających (jak stopy procentowe i wyjściowe ceny złota na świecie – te ostatnie, w przeliczeniu na rupie, były ostatnio wysokie), znaczenie ma też skala i jakość zebranych plonów.

Początkowo, z uwagi na opóźnione deszcze, spodziewano się marnych zbiorów (z uwagi na to indyjski rząd zakazał eksportu ryżu, nie chcąc drażnić wyborców cenami żywności w niecały rok przed wyborami). Z kolei lipcowe i wrześniowe deszcze uznano za obfite i dobrze rokujące, przez co tendencja może się jeszcze odwrócić.

Może Cię zainteresować:

biżuteriadeszczIndiemonety bulionowepogodarolnictwozłote monetyZłotoZłoto Fizyczne
Komentarze (0)
Dodaj komentarz