Co Chiny ukrywają w kwestii złota? Oficjalne dane się nie zgadzają

Chiny manipulują danymi i nie mówią całej prawdy w kwestii tego, ile naprawdę mają złota. Konkluzję taką wysunięto po analizie danych dot. chińskiego popytu na złoto – które nasunęły ciekawe obserwacje. Mianowicie, na chińskim rynku „zapodziać się” miało ponad 1300 ton złota – wobec których brak informacji, gdzie w istocie są.

Jak szeroko wiadomo, Chiny stanowiły w ostatnich latach i miesiącach największy światowy rynek złota. Królewski metal kupował zarówno Ludowy Bank Chin (PBoC), inwestorzy, jak i miliony Chińczyków. Można było już niemal przyzwyczaić się do nagłówków obwieszczających kolejne chińskie rekordy popytu na złoto.

W tym kontekście niemałą sensację wzbudziły doniesienia z początku tego miesiąca: PBoC wstrzymał zakupy kruszcu. Przynajmniej oficjalnie, bowiem nieoficjalnie pojawiają się tu istotne wątpliwości, zaś urzędowe dane zdają się nie korespondować z całością obrazu.

Coś tu się nie zgadza

O co w tym wszystkim chodzi? Wielu obserwatorów podejrzewa – w oparciu o logiczne przesłanki, jednak zaznaczając, że chodzi o podejrzenia – o to, że Chiny nie mówią całej prawdy o złocie. Czy też konkretniej – faktyczna skala gromadzenia, czy wręcz „chomikowania” złota przez Pekin jest znacznie, znacznie większa, niż chciałby on przyznać.

Powodów zaś może być bez liku. Można by tu wymienić te czysto ekonomiczne – jak chęć nienapędzania wzrostów cen kupowanego złota, jak i te mające znaczenie polityczne – jak zrazu stopniowe, a niedawno coraz szybsze pozbywanie się amerykańskich obligacji z rezerw Ludowego Banku Chin i zastępowanie ich właśnie złotem.

Choć wedle powszechnego obrazu głównym motorem intensywnego popytu na złoto jest PBoC, to nie jest to do końca ścisłe. Oficjalne zakupy, jakkolwiek jednostkowo największe, niknęły w morzu całości popytu generowanego przez rynki i społeczeństwo.

Chiński, choć piszący dla singapurskiego portalu dziennikarz, Chen Long, przeanalizował dostępne dane dot. zakupów kruszcu przez Państwo Środka. I wnioski tejże analizy są nad wyraz ciekawe. Zarazem w nienachalny sposób korespondują one z oficjalnym stanowiskiem, które publikuje Pekin.

Magia oficjalnych liczb

Co wynika zatem z danych? Oficjalne chińskie rezerwy złota wzrosły z 316 ton w październiku 2022 r. do 2258 ton w kwietniu 2024 r. W samym 2023 roku miał on kupić 231 ton. Wydaje się wartością stosunkowo niewielką w stosunku do skali zmiany stanu rezerw.

W tym samym roku indywidualni nabywcy mieli nabyć 910 ton kruszcu. W ich przypadku, inaczej niż u większych inwestorów, formą tego złota były nie tylko sztaby, ale też biżuteria. Ciekawie przedstawiają się liczby dot. rezerw chińskich banków komercyjnych. Pod koniec 2023 roku miały one dysponować 1016 tonami złota – jednak oznaczało to spadek aż o 700 ton w stosunku do roku ubiegłego.

Sumarycznie oznaczałoby to, że łączne zasoby złota w Chinach wzrosły w 2023 r. o 441 ton. Tylko o o 441 ton – i tu zaczyna się dziać magia. Zsumowany import kruszcu do Chin w tym roku opiewać miał bowiem na 1400 ton. Do tego dochodzi 375 ton rodzimego wydobycia. Prosta kalkulacja wskazuje, że to daleko więcej, niż wynikający z oficjalnych danych wzrost o skromne 441 ton.

Gdzie w takim razie podziało się więcej niż 1330 ton złota? Przecież nie odjechały superszybkim chińskim pociągiem-widmo w siną dal Tybetu lub Mandżurii? Tej ilości kruszcu (ani w ogóle aktywów takiej wagi, wartych niema 200 miliardów dolarów) nie da się przecież łatwo ukryć.

Chiny za wielkim murem tajemnic

Pośród możliwych rozwiązań wymienia się – bynajmniej nie niemożliwą – wersję, że PBoC od dawna mijał się z prawdą i zaniżał wolumeny faktycznie pozyskanego kruszcu. Wpisywałoby się to zresztą w chińską tradycję rządów, jak również w odziedziczoną po komunizmie manię tajności.

Drugą, równie prawdopodobną hipotezą jest taka możliwość, że indywidualni Chińczycy kupowali znacznie więcej złota, niż to oficjalnie przyznano. Mogłoby to być niewygodne dla władz, świadczyłoby bowiem boleśnie o braku wiary obywateli w kondycję chińskiej gospodarki. Rząd tymczasem starał się zapewniać, że wszystko jest w porządku i Chinom nie grozi kryzys.

Wreszcie, trzecia ewentualność to scenariusz, w którym Ludowy Bank Chin nie był jedynym państwowym mega-nabywcą. Warto zauważyć, że pomimo ekstremalnej centralizacji tego totalitarnego kraju, jego aparat partyjny i elita rządząca nie jest bynajmniej monolitem. Możliwe jest zatem, że inne instytucje zdecydowały się na gromadzenie rezerw we własnym zakresie.

Pośród ewentualnych kandydatów do takich działań wymienić tu można chiński skarbowy fundusz inwestycyjny czy lokalne władze samorządowe oraz partyjne. Stanowiłoby to skądinąd ciekawe wejrzenie w państwo Xi Jinpinga – na zewnątrz sprawiające wrażenie niewzruszonej struktury, lecz wewnętrznie uwikłane w meandry instytucjonalnego partykularyzmu.

A które przypuszczalnie ma znacznie więcej złota, niż wmawia światu, że ma.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz