Chiny wstrzymują zakupy złota. Nagłe przerwanie wielomiesięcznej polityki

Ludowy Bank Chin (People’s Bank of China, PBoC) wstrzymał politykę ciągłych zakupów złota do narodowych rezerw. Stanowi to odwrót od praktyki, która nie ulegała zmianom nieprzerwanie przez ostatnie 18 miesięcy.

Wedle opublikowanych przez weekendem oficjalnych danych Banku, stan jego zasobów złota na koniec mają opiewał na 72,8 miliona uncji kruszcu. Jest to taka sama wartość, jaką podano miesiąc wcześniej, na koniec kwietnia. Ich wartość rynkowa wynosiłaby 170,96 miliarda dolarów – w teorii naturalnie (tj. nie uwzględniając nieuchronnego załamania cenowego, gdyby taka ilość złota trafiła na rynek).

Oznacza to, że Ludowy Bank Chin nie dokonał w tym czasie dodatkowych zakupów kruszcu (przynajmniej oficjalnie – ostrożność jest tu wskazana, bowiem Chiny znane są z niekiedy oszczędnej polityki informacyjnej).

W reakcji na te dane spotowe ceny złota straciły 1,4%, do poziomu 2342 dolarów za uncję. Mimo to jest to w dalszym ciągu bardzo wysoka cena w odniesieniu do historii cenowej ostatnich lat. Rekordową cenę złota, 2450 dolarów za uncję, odnotowano raptem niedawno, 20. maja tego roku.

Ludowy Bank Chin na zakupach

Chiny od miesięcy gromadzą rekordowe wolumeny złotych rezerw – zarówno w odniesieniu do polityki całego kraju, jak i tendencji pośród indywidualnych obywateli tego kraju. Jednocześnie chiński bank centralny zdaje się strategicznie pozbywać amerykańskich obligacji skarbowych, w które dotąd silnie inwestował.

Chiński popyt stanowił jeden z głównych (o ile nie w ogóle dominujący) czynnik, który wspierał wzrost cen królewskiego metalu w ostatnich miesiącach. Pomimo ostatniego odpływu kruszcu z giełdowych funduszy ETF, jak również kursu dolara i polityki Fed, które dotąd owocowały parciem na spadek cen, tym razem złoto, napędzane przez niekończący się strumień zamówień z Pekinu, wciąż drożało.

W kontekście przyczyn nagłego odwrotu od zakupów złota spekuluje się, że Ludowy Bank Chin po prostu chce przeczekać rekordowe ceny. Zarazem, wedle opinii analityków, Chiny nie zaprzestaną zwiększania rezerw kruszcu. Nie tylko z uwagi na politykę gromadzenia zapasów strategicznych metali w ogóle, które można wyraźnie tam zaobserwować.

Kto na kogo zyskał haka?

W opinii niektórych obserwatorów, w Chinach gospodarka jest w znacznie większym stopniu niż na Zachodzie podporządkowana celom politycznym. Można to zresztą ostatnio zauważyć na przykładzie świeżych zadrażnień handlowych z UE. W tym kontekście należy też odczytać fakt, że w ciągu ostatnich lat Ludowy Bank Chin zgromadził ogromne portfolio amerykańskich obligacji skarbowych i innych papierów wartościowych.

Wedle pojawiających się tez, miało to mieć nie tylko znaczenie finansowe, ale właśnie też polityczne – jako potencjalne narzędzie nacisku na USA. Poniewczasie jednak, i wraz z kolejnymi rekordami „luzowania ilościowego” dolara, chińscy decydenci mogli zdać sobie sprawę, że taki stopień ekspozycji na amerykańskie zobowiązania umożliwia równie silny, o ile nie jeszcze silniejszy środek nacisku Waszyngtonu na Pekin niż vice versa.

To zaś, wraz z realnym spadkiem wartości dolara (i w konsekwencji, wartości chińskich rezerw) mogło spowodować przewartościowanie podejścia Pekinu w stosunku do amerykańskiego greenbacku. I – wobec umiarkowanego powodzenia prób uczynienia juana walutą międzynarodową – zwrócenie się w stronę środka przechowania wartości niezależnego od amerykańskich (czy dowolnych innych) władz monetarnych.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz