Jak narzekają tamtejsze władze, Ghana zmaga się z zalewem Chińczyków – czy też bardziej najazdem. Nie w charakterze militarnym, lecz gospodarczym, i nie w formie oficjalnej (lecz traktowanej przez chińskich oficjeli z zastanawiającą nonszalancją), lecz w sposób, który mimo to wyraźnym ciężarem kładzie się na zasobach kraju. Chińczycy plądrują bowiem tamtejsze złoto.
Ghana, historycznie zwana Złotym Wybrzeżem, nosiła taką nazwę nie bez przyczyny. Ten niewielki kraj na brzegach Zatoki Gwinejskiej już od epoki kolonialnej słynęła ze swoich bogatych złóż kruszcu. Złoto tam wydobywane czynią z niej największego eksportera tego metalu w Afryce i szóstego największego na świecie. I to wedle danych oficjalnych – a jak unaocznia niniejsza historia, niemały jest także element nieoficjalny. I nielegalny.
Rząd Ghany, który przez ostatnie lata czynił szerokie wysiłki, aby wydobywane tam złoto w jak największym stopniu przyczyniło się do rozwoju kraju (wydawałoby się, że to oczywistość, niestety w warunkach afrykańskich przychody z takiego wydobycia nader często po prostu znikały na zagranicznych kontach skorumpowanej elity władzy), ma problem. Problemem tym są właśnie Chińczycy – którzy, jak gdyby nigdy nic, po prostu szabrują tamtejsze złoża kruszu.
Papierki, rzecz zbędna
Wedle danych ghańskiej policji, w kraju znajdują się tysiące Chińczyków nielegalne wydobywających złoto. W jaki sposób w ogóle się oni tam znaleźli? W dużej mierze sprowadzali ich do kraju, pod różnymi pretekstami, chińscy „inwestorzy” (ci znani są z tego, że zamiast zatrudniać miejscowych lubią sprowadzać własnych pracowników z Chin). Zamiast jednak faktycznie inwestować, przynajmniej w oficjalnie zadeklarowane przedsięwzięcia, zwrócili oni uwagę na złoto.
Które następnie eksploatują „bez zbędnych formalności”. Za to z rozmachem. Chińscy nielegalni górnicy nie są bowiem stereotypowymi, indywidualnymi poszukiwaczami z łopatami i cedzakami w dłoni. Mają oni, też bez konsultacji z Ghańczykami, sprowadzać ciężki sprzęt i zakładać formalne kopalnie. Aż trudno uwierzyć, że działalność na taką skalę jest w ogóle dziś możliwa. W tym niespokojnym politycznie regionie szerzy się ostatnio chaos, dodatkowym czynnikiem na pewno jest zaś także rozpowszechniona korupcja.
Złoto a sprawa chińska
Mając na względzie dochody kraju, ghańskie organy ścigania poczęły na szeroką skalę aresztować parających się tym procederem Chińczyków. Zaprotestowano także u chińskich władz. Co jednak ciekawe, te ostatnie nie tylko zbywają problem, ale też oskarżają Ghanę. O to, że prześladuje chińskich imigrantów, którzy po prostu zarabiają na życie… Sugerować to może, że nielegalne plądrowanie złota odbywa się co najmniej za cichym przyzwoleniem, o ile nie przy dyskretnym współudziale rządu ChRL.
Nie byłaby to zresztą nowość w regionie – choć w innych państwach Sahelu Chiny często współpracują z miejscowymi juntami w „eksploatacji” zysków z kruszcu (niejednokrotnie kosztem legalnych kopalni). Póki co, wzmożone akcje policji przeciwko Chińczykom nielegalnie eksploatującym złoto doprowadziły do zaostrzenia się stosunków między Akrą i Pekinem.