Dramatyczne załamanie rynku, jak twierdzą przedstawiciele branży, ma właśnie miejsce w sektorze jubilerskim w Tajlandii. Sprzedaż biżuterii miała drastycznie zanurkować – z równie drastycznymi konsekwencjami dla wytwórców. To wszystko ma miejsce w sytuacji, w której inwestycje w kruszce są ogromnie popularne, zaś cena złota – rekordowo wysoka.
Jak twierdzą tajscy jubilerzy, sprzedaż wyrobów ze złota osiągnęła obecnie najniższy poziom w historii (a przynajmniej od momentu, w którym poczęto w tym kraju rejestrować dane ekonomiczne). W stosunku do ubiegłego roku poziom obrotów spaść miał o ponad 50%. Te liczby okazać się miały brzemienne w skutki dla jubilerów – i skutkować masowym zamykaniem warsztatów oraz bezrobociem wśród złotników.. Zwłaszcza tych niewielkich i mających niewielkie rezerwy finansowe (takie stanowić mają ponad 80% rynku).
Jak stwierdził Jitti Tangsitpakdee, przewodniczący branżowego Stowarzyszenia Traderów Złota, odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi wyjątkowo niekorzystny, jak się okazuje splot tendencji. Gospodarka Tajlandii nie przeżywa ostatnio łatwego okresu – a wprost przeciwnie. Tajowie wyraźnie odczuwać mają podwyżki kosztów życia, zaś sytuacji tej nie pomagają długofalowe problemy budżetowe państwa. Do tego nad krajem wisi jeszcze perspektywa rujnujących, 35-procentowych ceł z USA.
Cena złota vs. koszty życia
Temu wszystkiemu towarzyszy regularnie sięgająca rekordowych poziomów cena złota. Co za tym idzie, sektor jubilerski również zmuszony był podnosić ceny. W sytuacji, w której siła nabywcza Tajów cierpi, miało to logiczny skutek. I to pomimo faktu, że złoto stanowi tam zarówno popularną, pewną formę oszczędności, jak i jest, formie biżuterii, szeroko noszone na co dzień. W przypadku jednak braku środków, czy też konieczności nabycia żywności, wiadomo, co ma dla Tajów priorytet.
Za charakterystyczny element tajskiego sektora jubilerskiego można uznać fakt, że znacząca cześć jego oferty adresowana jest do turystów i ekspatów. En masse dysponujących większymi możliwościami finansowymi niż przeciętni mieszkańcy Tajlandii. Pomijając jednak to, że turystyka te przeżywa okresowe fluktuacje, a czasem i wstrząsy, wyraźnie zaznacza się tu podział. Największe firmy i zakłady jubilerskie – te dysponujące luksusowymi sklepami w modnych dzielnicach – nadal notują wzrosty.
W znacznie boleśniejszy sposób natomiast wysoka cena złota oraz spadek popytu uderzył w mniejszych jubilerów. Stanowiących liczebne gros rynku, a swoje wyroby adresujących raczej do Tajów. Prócz mniejszych rezerw finansowych jako takich, mają oni także wyższy udział kosztów stałych. Które, gdy cena złota idzie w górę, zaś zarobki mieszkańców pochłaniają wyższe ceny w sklepach, niejednokrotnie okazują się nie do udźwignięcia.