„Ale tym razem to już nam się uda…”. Rząd ogłasza wznowienie wydobycia złota w zagrabionej kopalni – znów

W największej na świecie kopalni złota, która w ostatnich miesiącach stała się bohaterem największego na światowym rynku kruszców sporu własnościowego, z powrotem rozpocznie się wydobycie. Tak nieoficjalnie poinformować miały „źródła osobowe” zbliżone do władz w swoich wypowiedziach dla prasy. Pytaniem pozostaje, na ile zamiary władz okażą się tutaj korespondować z rzeczywistością. Historia ostatniego półrocza wskazywałaby bowiem w tej kwestii ostrożność.

Pojawiające się informacje dotyczą kopalni Loulo-Gounkoto – ogromnego kompleksu wydobywczego położonego w zachodnioafrykańskim Mali. Kopalnię tę zbudował oraz zarządzał jej operacjami kanadyjski koncern wydobywczy Barrick Gold. Wedle różnych szacunków, mogła ona odpowiadać za około jednej trzeciej urobku złota zasobnego w ten metal Mali (trudność w oszacowaniu wynika tutaj z faktu, że prócz oficjalnie prowadzonego wydobycia rozpowszechnione jest tam także nielegalne wydobycie rzemieślnicze).

Niestety, na przeszkodzie operacji kopalni stanęła polityka. Jeszcze w 2021 roku doszło w Mali do zamachu stanu, w wyniku którego władzę przejęła wojskowa junta. Jej rząd, w związku z problemami gospodarczymi kraju, nieustannymi walkami z plemionami tuareskimi na Saharze oraz innymi bolączkami kraju (na czele z korupcją), cierpiał na przewlekłe problemy finansowe. Rozwiązaniem ich w zamyśle władz miało stać się sięgnięcie po profity płynące z prowadzonego w kraju wydobycia. Zwłaszcza złota.

Złota pokusa

Działalność ta przebiegała o tyle bez przeszkód, że w większości prowadziły ją zagraniczne firmy wydobywcze, wliczając kanadyjski Barrick. Jeszcze w zeszłym roku władze zaczęły jednak jednostronnie „zwiększać udział państwa” w przychodach z działalności. Co oczywiste, dla wydobywców, którzy działali w oparciu o podpisane z rządem, wieloletnie kontrakty licencyjne, było to nie do przyjęcia. Rząd jednak nie przewidywał możliwości odmowy.

W związku z faktem niewyrażenia przez Barrick zgody na przejęcie większości zysków ze złota, na początku tego roku siły rządowe zajęły kopalnię Loulo-Gounkoto. Skutecznie „zabezpieczono” tam (czyli po prostu zagarnięto) zgromadzony urobek, rzędu trzech ton kruszcu. Dalej jednak zaczęły się schody. W zamyśle władz przejęcie kopalni miało pozwolić znacjonalizować płynące z niej dochody. Barrick jednak, po niepowodzeniach negocjacji z rządem, sam wstrzymał działalność w kraju.

Kopalnia – obiekt skomplikowany

Oznaczało to, między innymi, zatrzymanie działalności kopalni – która stanowi przecież skomplikowany, zmechanizowany kompleks przemysłowy, wymagający specjalistycznej wiedzy inżynieryjnej i menedżerskiej. Barrick wstrzymał także umowy z podwykonawcami. Przez to wszystko kopalnia przez ostatnie pół roku przerabiała jedynie już wydobyty urobek. Kanadyjski wydobywca pod koniec wiosny definitywnie spisał jednak kopalnię na straty, i zapowiedział pozew arbitrażowy przeciw Mali.

Władze Mali z kolei, które oficjalnie przejęły Loulo-Gounkoto, przekazując ją pod zarząd administracji tymczasowej, zapowiedziały wznowienie wydobycia złota bez oglądania się na firmę. Administracja ta oficjalnie „zarządza” kopalnią już od czterech miesięcy, jednak wydobycia nadal nie zdołano uruchomić. Rząd musiał rozpocząć negocjacje z podwykonawcami Barricka, którym ten nie zamierzał nadal płacić, tyle że pracę wykonywaną na rzecz państwa.

Wreszcie, jak poinformowano, administracja zdołała uregulować zaległe rachunki, i podwykonawcy – m.in. firmy Maxam i Sandvik – mają wznowić operacje obsługujące wydobycie złota w przyszłym tygodniu. O ile oczywiście władzom uda się skutecznie postawić na nogi także proces zarządzania całą kopalnia, co bynajmniej nie jest pewne.