Bitcoin kończy 2025 rok w okolicach 87 tys. dolarów, ponad 30% poniżej październikowego szczytu powyżej 126 tys. W tym samym czasie złoto i srebro robią coś zupełnie odwrotnego. Biją kolejne rekordy i przyciągają uwagę i przede szystkim kapitał jak magnes. Na pierwszy rzut oka wygląda to jak słabość BTC. Część analityków twierdzi jednak, że to nie sygnał ostrzegawczy, tylko… bardzo znajomy scenariusz. Skąd?
Bitcoin stoi w miejscu, złoto i srebro biją rekordy. Rynek już to kiedyś widział
Ich zdaniem obecna sytuacja niemal kopiuje to, co rynek widział po krachu w marcu 2020 roku. Najpierw metale szlachetne, później Bitcoin. Z dużym opóźnieniem, ale z ogromną siłą.
W 2020 roku, po pandemicznym szoku, pieniądz z banków centralnych popłynął najpierw w stronę bezpiecznych przystani. Złoto urosło z okolic 1450 do ponad 2000 dolarów, srebro wystrzeliło z 12 do niemal 30. Bitcoin przez wiele miesięcy wyglądał wtedy na kompletnie martwy. Kręcił się w wąskim przedziale i nie wzbudzał większych emocji.
Dopiero kilka miesięcy później nastąpił przełom. BTC wyrwał się z konsolidacji i w kolejnym roku zaliczył jeden z najbardziej spektakularnych rajdów w swojej historii, kończąc go w okolicach 65 tys. dolarów.
Zdaniem komentatorów takich jak Bull Theory, dokładnie to samo dzieje się teraz. Złoto przekroczyło już 4500 dolarów, srebro w końcówce roku eksplodowało w okolice 80 dolarów. A Bitcoin? Wciąż „stoi pod ścianą” 90 tys. dolarów, próbując otrząsnąć się po październikowej fali likwidacji wartej blisko 20 miliardów dolarów.
Dlaczego to może być cisza przed burzą?
Kluczowa różnica między 2020 a 2025 rokiem polega na tym, że dziś Bitcoin ma znacznie mocniejsze fundamenty. W grze są ETF-y, jaśniejsze regulacje, a instytucje nie zniknęły z rynku mimo spadków. Do tego dochodzą oczekiwania na dalsze obniżki stóp, luzowanie warunków kredytowych i powrót płynności w 2026 roku.
W tym czasie relacja Bitcoina do złota i srebra spadła do wieloletnich minimów. Dla byków to argument, że król krypto wygląda dziś tanio nie w dolarach, ale względem innych aktywów. Według tego scenariusza obecna stagnacja nie jest początkiem bessy, a długą pauzą przed kolejnym ruchem. Jeśli kapitał zacznie rotować z metali do aktywów ryzykownych – dokładnie tak jak pięć lat temu – Bitcoin może znów stać się beneficjentem tej sytuacji.
Rynek już raz przerobił taki układ. Wtedy niewielu w niego wierzyło. Jak będzie dziś?