Zegar tyka! Masz tylko cztery lata, by kupić Bitcoin? Potem może być za późno

Czy zegar właśnie zaczął tykać? Według planów Europejskiego Banku Centralnego, cyfrowe euro ma wejść w pełni do obiegu do 2029 roku. Brzmi jak technologiczny skok w przyszłość? Szybkie płatności, nowoczesne usługi, więcej „wolności” dla konsumentów. Ale kto patrzy na to trzeźwym okiem, ten wie, że równolegle może zamykać się okno na finansową niezależność. Temat poruszyła Christina Comben z Coinrepublic, pisząc, że „europejczykom pozostały tylko 4 lata na zakup Bitcoinów.”

Cyfrowe euro – nowoczesność czy kaganiec?

ECB obiecuje, że cyfrowe euro będzie darmowe w codziennym użytku, z ochroną prywatności dla drobnych transakcji i pełnym dostępem nawet offline. Do tego zmniejszy zależność od Visy, MasterCarda i Big Techu.

Naprawdę piękna wizja. Może nawet zbyt piękna, bo od razu pojawiły się wzmianki o ewentualnych limitach. Być może zaledwie 3000 euro na osobę. Innymi słowy, to nie będzie waluta do oszczędzania, ale do wydawania pod czujnym okiem regulatora. A skoro każda transakcja ma być w teorii programowalna, wystarczy jedno kliknięcie, by zablokować ci środki albo ograniczyć to, na co możesz wydać. Już teraz państwo może obserwować nasze konta, ale wówczas bariera w postaci banków zupełnie zniknie. Wszystko będzie czarno na białym.

Mroczny przykład tego, jak to może wyglądać, dostaliśmy w Azji. Nie tak dawno w Wietnamie rząd zamroził i usunął ponad 86 milionów kont bankowych, prawie połowę wszystkich w kraju. Powód? Nowe przepisy biometryczne i walka z „fraudem”. Efekt? Ludzie stracili dostęp do własnych pieniędzy z dnia na dzień, obcokrajowcy w ogóle nie mogli ich odzyskać bez żmudnych formalności.

To pokazuje, jak szybko centralny system finansowy może zmienić obywateli w zakładników. I jak niewiele trzeba, by decyzja polityczna przekreśliła lata oszczędności.

Bitcoin – ostatnia linia wolności

W przeciwieństwie do cyfrowego euro, Bitcoin nie ma centralnego serwera, regulatora ani guzika „OFF”. Jest odporny na konfiskatę i cenzurę, o ile trzymasz własne klucze. To właśnie dlatego wielu uważa, że czas, by go kupić i zabezpieczyć, ucieka nieubłaganie. Bo jeśli cyfrowa tożsamość, limity i programowalne pieniądze staną się normą, kolejnym krokiem może być zakaz kupowania nieautoryzowanych kryptowalut.

Dziś jeszcze nikt nie ogranicza ci prawa do Bitcoina. Ale gdy cyfrowe euro wjedzie na salony, może się okazać, że to już niemożliwe. Ewentualnie obwarowane takimi restrykcjami, że zostanie tylko wspomnienie. Czy tak będzie? Nie wiadomo. To tylko wizja, być może nawet nieco apokaliptyczna, ale dziś w każdej plotce może być choć odrobina prawdy.