Kryptowaluty rozpoczęły gwałtowną wyprzedaż w piątek, mimo braku znaczących danych, czy informacji, mogących wspierać taki trend. Wydaje się, że ogólna mechanika rynku pozostaje wciąż pesymistyczna, na co wskazuje szereg danych on-chain. Gwałtowne napływy spotykają się z realizacją zysków, a bierze górę strach przed 'powtórką z poprzednich cykli’.
O negatywnych wskaźnikach dla Bitcoina pisaliśmy m.in. tutaj. Dziś cena BTC znów tąpnęła w okolice 87 tys. USD. Co tym bardziej interesujące, na rynkach akcji trwa odbicie, a dzisiejsze dane makro z USA powinny być dla Bitcoin nawet 'udane’. To może wskazywać, że na rynku pojawia się silna podaż, której nie są w stanie zatrzymać krótkotrwałe ruchy i przepływy kapitału.
Co ciekawe po danych PCE cena BTC wzrosła o ponad 1500 USD, po czym nagle spadła o ponad 3500 USD w kolejną godzinę. To tylko pokazuje, że mocne wzrosty są dla szerokiego rynku okazją do wyjścia bardziej, niż 'nadzieją’ na nowe wzrosty. Choć Bank of America wskazuje, że niebawem rynki będą żyły już możliwą obniżką stóp w styczniu 2026… Kryptowaluty ignorują 'gołębie głosy’ i spadają.
Co pokazało wyczekiwane PCE?
Wrześniowe dane o dochodach i wydatkach Amerykanów pokazują gospodarkę w trybie ostrożnego marszu, bez wyraźnych zrywów, ale i bez gwałtownych potknięć. Dochody osobiste wzrosły o 94,5 mld dolarów, czyli o 0,4% miesiąc do miesiąca. Po opodatkowaniu do portfeli trafiło realnie 75,9 mld dolarów więcej, co przełożyło się na 0,3-procentowy wzrost dochodu rozporządzalnego.
Konsumenci zwiększyli wydatki o 65,1 mld dolarów, również o 0,3%. To sygnał, że mimo presji cenowej Amerykanie wciąż podtrzymują tempo konsumpcji, choć robią to coraz ostrożniej. Łączne wydatki osobiste, uwzględniające także odsetki i transfery, wzrosły o 70,7 mld dolarów.
Na uwagę zasługuje poziom oszczędności. Amerykanie odłożyli we wrześniu 1,09 bln dolarów, a stopa oszczędzania wyniosła 4,7%. To nadal stosunkowo niski poziom w ujęciu historycznym i dowód, że odporność konsumenta powoli się wyczerpuje. Gospodarka idzie do przodu, ale już bez komfortowej poduszki bezpieczeństwa.
Dobre dane UoM?
Dane o nastrojach amerykańskich konsumentów przynoszą umiarkowany powiew optymizmu, ale trudno mówić o prawdziwym przełomie. W grudniu wskaźnik sentymentu poprawił się jedynie o 2,3 punktu, czyli w granicach statystycznego błędu. Co istotne, wzrost był widoczny głównie wśród młodszych respondentów. Starsze grupy patrzą na gospodarkę z dużą dozą rezerwy.
Ocena bieżącej sytuacji praktycznie się nie zmieniła, za to wyraźnie poprawiły się oczekiwania. Najmocniejszy sygnał pochodzi z prognoz dotyczących własnych finansów. Odsetek konsumentów spodziewających się poprawy swojej sytuacji wzrósł aż o 13%. Ten ruch był widoczny niezależnie od wieku, dochodów, wykształcenia czy sympatii politycznych. Mimo to warto zachować proporcje. Nawet po grudniowej poprawie oczekiwania finansowe pozostają niemal 12% poniżej poziomu z początku roku.
Podobny obraz widać na rynku pracy. Oczekiwania dotyczące zatrudnienia lekko się poprawiły względem listopada, ale wciąż pozostają słabe. Amerykanie coraz częściej nie pytają już, czy będzie lepiej, lecz raczej, kiedy przestanie być drożej. Wysokie ceny nadal są głównym czynnikiem, który podkopuje zaufanie do kondycji gospodarki.
Ciekawie wyglądają za to oczekiwania inflacyjne. Prognozy na najbliższe 12 miesięcy spadły z 4,5% do 4,1%, co jest najniższym odczytem od stycznia 2025 roku i czwartym spadkiem z rzędu. W długim horyzoncie oczekiwania obniżyły się do 3,2%. To wciąż wyraźnie powyżej poziomów sprzed pandemii, gdy inflacja rzadko przekraczała 2,8%.
Z perspektywy makroekonomicznej mamy więc obraz ostrożnej stabilizacji. Nastroje się nie załamują, inflacja przestaje straszyć tak jak rok temu, ale ciężar wysokich cen nadal ciąży na portfelach. Amerykański konsument jeszcze nie odzyskał pełnej wiary w gospodarkę. To on, jak zwykle, będzie kluczowym barometrem tego, czy USA faktycznie zmierzają ku miękkiemu lądowaniu. Bitcoin wcale nie zareagował na raport optymistycznie, choć co do zasady jest on pozytywny dla rynków.