Wystarczyły trzy słowa i rynek patrzy tylko na Saylora. Co szykuje Strategy?

Michael Saylor znów zrobił to, co potrafi najlepiej: napisał trzy słowa i rozpalił wyobraźnię rynku. „Back to Orange” pojawiło się 28 grudnia i wystarczyło, by wśród obserwatorów Strategy znów zaczęły krążyć te same pytania co zawsze: czy to zapowiedź kolejnych zakupów Bitcoina? Nawet teraz, kiedy ten – delikatnie mówiąc – nie ma swojego momentum? A może… właśnie dlatego teraz?

Saylor daje sygnał, rynek czeka. Bitcoin znów trafi do kieszeni Strategy?

Dla ludzi, którzy śledzą Saylora od lat, ten komunikat nie jest przypadkowy. „Orange” to w jego języku nie kolor czy owoc, tylko plan działania. Powrót do inwestowania w Bitcoin. W przeszłości podobne sygnały często poprzedzały oficjalne komunikaty o nowych akumulacjach BTC, publikowane kilka dni później.

fot. X

Timing też nie jest losowy. Bitcoin od tygodni stoi w miejscu, kręcąc się w okolicach 85 tysięcy dolarów. Zmienność przygasła, emocje są niskie, a rynek wygląda na zmęczony i trochę zapomniany przez mainstream. To właśnie w takich momentach Saylor zwykł mówić najmniej i robić najwięcej.

Gotówka rośnie, zakupów brak. Przypadek?

Nie trzeba było długo czekać na reakcję Petera Schiffa. Stary krytyk Bitcoina szybko wszedł do gry, zadając pytanie, które wraca jak bumerang: skąd Strategy weźmie pieniądze na kolejne zakupy? Czy znów będzie emisja akcji? Czy spółka sprzeda papiery poniżej wartości netto aktywów? A może skończy się to rozwodnieniem udziałowców? To dokładnie te same zarzuty, które słyszymy od lat. Różnica polega na tym, że tym razem na stole leżą nowe liczby.

Z najnowszego raportu Strategy wynika, że spółka nie kupiła żadnego Bitcoina w ostatnim okresie raportowym, ale jednocześnie jej rezerwy gotówkowe wzrosły do 2,19 miliarda dolarów. I to właśnie ten detal rozpala spekulacje najmocniej. Brak zakupów plus rosnąca gotówka rzadko oznaczają brak planów. Raczej sugerują cierpliwe czekanie na ten najwłaściwszy moment.

Saylor jeszcze niczego nie potwierdza, ale też nie zaprzecza. Po prostu milczy. A rynek zna ten schemat aż za dobrze. Najpierw symbol, potem cisza, a na końcu kolejny zakup.

Czy „Back to Orange” to faktycznie zapowiedź kolejnego dużego ruchu? Jeśli tak to jak dużego? Tego dziś nikt nie wie, ale Saylor znów skutecznie zwrócił uwagę, a dyskusja nie toczy się wokół ceny Bitcoina, tylko wokół strategii, odwagi i tego, kto ma rację. On czy jego krytycy, których grono robi się coraz liczniejsze i zatacza coraz szersze kręgi. Nie tylko wśród zwykłych obserwatorów.