Wieloryby polują na krew! Jak na Hyperliquid oszukano tysiące longów i dlaczego Twoje ETH może być następne na liście do wipeoutu

Rynek kryptowalut doświadczył brutalnego „czyszczenia” pozycji, w wyniku którego zlikwidowano lewarowane kontrakty o łącznej wartości 1,19 miliarda dolarów w ciągu zaledwie 24 godzin.

Aż 90 proc, tej kwoty stanowiły długie pozycje (longs), co jest jednoznacznym sygnałem przegrzania rynku i nadmiernego optymizmu wśród ponad 260 tysięcy traderów. Choć Bitcoin i Ethereum tradycyjnie poniosły największe straty, to skala pojedynczej likwidacji na zdecentralizowanej giełdzie instrumentów pochodnych (Perpetual DEX) – Hyperliquid – budzi największy niepokój.

Dominacja ETH i rosnąca potęga Hyperliquid

Największy pojedynczy cios to likwidacja długiej pozycji ETH-USD o wartości 29,1 miliona dolarów, która miała miejsce właśnie na Hyperliquid. Ether w sumie odpowiadał za 448 mln USD likwidacji, wyprzedzając Bitcoina (278 mln USD). Bybit, scentralizowany gigant, zlikwidował najwięcej pozycji (311 mln USD), ale tuż za nim uplasował się Hyperliquid z wynikiem 281 mln USD.

Tak duży udział protokołu operującego w pełni on-chain, bez procedur KYC, jest dowodem na gwałtownie rosnącą rolę zdecentralizowanych giełd derywatyw. Hyperliquid, działający na własnym blockchainie Layer-1, słynie z wydajności, oferując sub-sekundową egzekucję zleceń i obsługując do 200 000 zleceń na sekundę – parametry dotychczas zarezerwowane dla scentralizowanych molochów. Ta szybkość i głębokość płynności przyciąga traderów o wysokim apetycie na ryzyko, z których 97 proc. przed krachem utrzymywało pozycje długie, co tylko potęgowało skalę wymazań.

Cena za decentralizację – przejrzystość, która kusi rekiny

Wysoka pozycja Hyperliquid w rankingu likwidacji, choć imponująca dla samego protokołu, odsłania jednak jego słabości. Jak zauważył Nick Ruck, dyrektor w LVRG Research, kapitał rotuje z Bitcoina w stronę altcoinów i protokołów takich jak Hyperliquid, które oferują szansę na „odcięcie się od makro presji”. Jednak ta zwiększona aktywność na DEXach wiąże się z konkretnym ryzykiem strukturalnym.

Pełna transparentność on-chain, z której Hyperliquid jest dumny, okazuje się mieczem obosiecznym. W przeszłości platforma borykała się już z problemami, w tym „precyzyjnymi atakami”, w których wieloryby, wykorzystując niską płynność na innych giełdach, sztucznie pompowały cenę tokena feedującego dla kontraktów futures na Hyperliquid, doprowadzając do wymuszonej likwidacji. Takie zdarzenia, choć nie są włamaniem, a jedynie wykorzystaniem logiki protokołu, prowadzą do milionowych strat w pulach płynności (HLP Vault) lub wymuszają interwencje zespołu deweloperskiego (jak w przypadku incydentu z memecoinem JELLY), co z kolei podważa fundamentalną ideę decentralizacji.

Fala likwidacji jest często interpretowana jako „wydarzenie oczyszczające”, które resetuje rynkowy krajobraz i otwiera drogę do odwrócenia trendu. Analitycy wskazują jednak, że przy tak rozciągniętym pozycjonowaniu ryzyko dalszych spadków wciąż się utrzymuje. Jednocześnie, gwałtowny wzrost wolumenu obrotu kryptowalutami (wzrost o około 78-90 proc. w ciągu 24h) po spadku Bitcoina w okolice 111 000 USD, sygnalizuje intensywną presję sprzedaży i dominację niedźwiedzi. Jeżeli kluczowe poziomy wsparcia zawiodą, rynki mogą doświadczyć kolejnej fali paniki.

W tej atmosferze inwestorzy poszukują projektów z silnymi fundamentami i przepływami przychodów (revenue flows), które mogą być bardziej odporne na zawirowania Bitcoina. W krótkim terminie jednak, rynek po tak masowej kapitulacji byków pozostaje kruchy. Ostatni krach przypomniał, że pogoń za wysoką dźwignią finansową na niestabilnych rynkach, niezależnie od tego, czy jest to giełda scentralizowana, czy zdecentralizowana, jest strategią wysokiego ryzyka.