Analiza Fidelity Digital Assets, spółki zarządzającej aktywami cyfrowymi, rzuca nowe światło na przyszłość kryptowaluty Bitcoin, wskazując na rosnące zjawisko „illiquid supply” – czyli podaży, która nie jest dostępna na otwartym rynku.
Według ich raportu, do końca 2025 roku podaż ta może przekroczyć 6 milionów BTC, a do 2032 roku nawet 8,3 miliona BTC, co stanowiłoby aż 42% obecnej podaży w obiegu. To zjawisko, napędzane przez długoterminowych posiadaczy i publiczne spółki, może mieć daleko idące konsekwencje dla ceny najpopularniejszej kryptowaluty.
Co to jest „illiquid supply”?
Fidelity zdefiniowało podaż Bitcoina jako „illiquid” na podstawie dwóch kluczowych grup. Pierwszą z nich są długoterminowi posiadacze Bitcoina, czyli ci, którzy nie ruszali swoimi monetami od co najmniej siedmiu lat. Zjawisko to, zwane „hodlingiem”, jest fundamentalnym elementem społeczności krypto i pokazuje rosnącą wiarę w długoterminową wartość Bitcoina. Od 2016 roku podaż w tej grupie nie odnotowała żadnego kwartalnego spadku.
Drugą grupą są publiczne spółki, które posiadają w swoich skarbcach co najmniej 1000 BTC. Liczba tych firm stale rośnie, a ich portfele Bitcoinowe są zazwyczaj „silnymi rękami”, które nie są skłonne do szybkiej sprzedaży. Obecnie 105 publicznych spółek kontroluje ponad 969 000 BTC, co stanowi 4,61% całkowitej podaży.
Połączenie tych dwóch grup stworzyło trend, który według Fidelity ma się utrzymać, a nawet przyspieszyć w nadchodzących latach. Szacunki firmy bazują na założeniu, że tempo akumulacji utrzyma się na podobnym poziomie jak w ostatniej dekadzie. Zauważono również, że instytucje coraz częściej wchodzą na rynek, co dodatkowo wzmacnia ten trend. Przykładowo, japońska firma Metaplanet zakupiła niedawno 136 BTC, a amerykański gigant MicroStrategy, prowadzony przez Michaela Saylora, agresywnie kontynuuje zakumulację, co potwierdza ich długoterminową strategię.
Eksperci ostrzegają przed „delikatną hossą”
Wzrost „illiquid supply” ma bezpośredni wpływ na płynność Bitcoina na giełdach. Im więcej monet jest „zamrożonych” w portfelach długoterminowych, tym mniej jest ich dostępnych do handlu. Z punktu widzenia popytu i podaży jest to czynnik prowzrostowy. Ograniczona podaż przy rosnącym popycie, szczególnie ze strony inwestorów instytucjonalnych i funduszy ETF, naturalnie prowadzi do wzrostu ceny.
Jednak nie wszyscy eksperci widzą w tym wyłącznie pozytywne zjawisko. Jak zauważył w serwisie X analityk „Arab Chain” z CryptoQuant, niska płynność może prowadzić do „delikatnej hossy” (fragile bull run). Ograniczona podaż sprawia, że rynek jest bardziej wrażliwy na gwałtowne ruchy. Nagła wyprzedaż, nawet ze strony jednego „wieloryba”, może wywołać znaczną zmienność i gwałtowny spadek ceny, ponieważ na giełdach brakuje wystarczającej ilości Bitcoina, aby wchłonąć tak duży napływ podaży. W ciągu ostatnich 30 dni wieloryby sprzedały Bitcoiny warte blisko 12,7 miliarda dolarów, co było największą wyprzedażą od 2022 roku i poskutkowało 2-procentowym spadkiem ceny.
Inni analitycy, w tym James Seyffart z Bloomberga, podkreślają jednak, że zdolność Bitcoina do radzenia sobie z takimi transferami bez drastycznych zakłóceń cenowych świadczy o jego rosnącej dojrzałości jako aktywa. Z kolei Vijay Boyapati, znany zwolennik teorii stock-to-flow, również uważa, że takie ruchy nie powinny być powodem do niepokoju, a raczej naturalnym etapem monetyzacji aktywa. Podsumowując, chociaż rosnący trend „illiquid supply” wydaje się być silnym fundamentem dla długoterminowego wzrostu, inwestorzy powinni mieć na uwadze potencjalne krótkoterminowe ryzyka związane z niską płynnością na giełdach. To zjawisko, wraz z popytem instytucjonalnym, będzie kształtować rynek Bitcoina w nadchodzących latach.