To koniec wolności finansowej? MFW uderza w stablecoiny i chce zmusić świat do CBDC!

Międzynarodowy Fundusz Walutowy ponownie znalazł się w centrum uwagi społeczności kryptowalutowej, publikując najnowszy, 56-stronicowy raport, który w dość agresywny sposób uderza w sektor prywatnych walut cyfrowych.

Dokument, który ujrzał wczoraj światło dzienne, stanowi wyraźny manifest na rzecz Walut Cyfrowych Banków Centralnych (CBDC), jednocześnie demonizując stablecoiny jako zagrożenie dla globalnej stabilności finansowej. Główna teza stawiana przez MFW opiera się na przekonaniu, że rosnąca popularność stablecoinów może doprowadzić do tak zwanej substytucji walutowej, co w konsekwencji odebrałoby poszczególnym krajom suwerenność monetarną oraz zdolność do kontrolowania własnej polityki gospodarczej.

Według autorów raportu pieniądz banku centralnego jest najbardziej podstawową, płynną i odporną formą pieniądza, dlatego powinien on utrzymać swoją dominującą rolę w systemie, spychając prywatne inicjatywy na margines. Narracja ta wpisuje się w szerszy trend obserwowany wśród międzynarodowych instytucji finansowych, takich jak Europejski Bank Centralny czy Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), które zgodnie twierdzą, że w sytuacjach kryzysowych banki centralne mogą być zmuszone do interwencji w celu ratowania prywatnych emitentów, co stanowiłoby obciążenie dla podatników. MFW wskazuje również na rzekomy brak odpowiednich kontroli i zgodności regulacyjnej w branży krypto, co ma czynić ją podatną na wykorzystywanie do celów przestępczych. Argument ten jest jednak często podważany przez dane on-chain, które wskazują, że transparentność blockchaina jest wrogiem przestępców, a gotówka wciąż pozostaje królem w świecie nielegalnych transakcji. Warto w tym miejscu przytoczyć raport Departamentu Skarbu USA z 2024 roku, w którym wprost przyznano, że dolar amerykański pozostaje najpopularniejszą metodą transportu i prania nielegalnych dochodów zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i poza ich granicami, co stawia zarzuty MFW w dość hipokrytycznym świetle.

Eksperci punktują błędy w myśleniu urzędników

Reakcja branży na publikację MFW była natychmiastowa i zdecydowana, a czołowi eksperci nie zostawili na raporcie suchej nitki, wskazując na niezrozumienie istoty problemu przez tradycyjnych bankierów. Kevin Lee, dyrektor operacyjny giełdy Gate, w swojej wypowiedzi dla mediów przyjął postawę koncyliacyjną, zauważając, że narracja o ryzyku substytucji pomija szerszy obraz sytuacji, ponieważ prywatne stablecoiny i przyszłe CBDC mogą współistnieć, zamiast się zwalczać. Zdecydowanie ostrzej wypowiedział się Erbil Karaman, współzałożyciel Huma.Finance, którego sieć przetworzyła transakcje stablecoinami o wartości ponad 8 miliardów USD. Zwrócił on uwagę, że korzyści płynące ze stablecoinów znacznie przewyższają obawy urzędników, a raport całkowicie ignoruje fakt, że większość ludzi na świecie żyje w gospodarkach o wysoce niestabilnych walutach fiducjarnych. Karaman podkreślił, że scentralizowane systemy finansowe i polityka monetarna od dziesięcioleci zawodzą zwykłych obywateli, dlatego masowa adopcja stablecoinów jest dla nich formą wyzwolenia i ucieczki przed inflacją niszczącą ich oszczędności.

Strach przed utratą władzy nad pieniądzem

Wielu komentatorów zauważa, że prawdziwym powodem krucjaty MFW przeciwko kryptowalutom nie jest troska o bezpieczeństwo użytkowników, ale strach przed utratą monopolu na emisję pieniądza. Znany ze swoich bezkompromisowych opinii miliarder i założyciel meksykańskiej grupy Salinas, Ricardo Salinas Pliego, stwierdził wprost, że oficjalne kampanie antykryptowalutowe są dowodem na przerażenie establishmentu. W wywiadzie udzielonym po publikacji raportu powiedział on, że banki i elity finansowe boją się utraty władzy i pieniędzy, które posiadały przez stulecia, i to właśnie o to toczy się cała gra przeciwko krypto i aktywu jakim jest Bitcoin. Jego słowa znajdują potwierdzenie w samym raporcie MFW, który przyznaje, że obecność stablecoinów może być postrzegana jako element konkurencyjny, zmuszający rządy do prowadzenia bardziej odpowiedzialnej polityki, aby uniknąć utraty autorytetu monetarnego.

Podobne stanowisko prezentuje Arjun Sethi, współdyrektor generalny giełdy Kraken, który już wcześniej zauważył, że władza do emitowania i kontrolowania pieniądza rozprasza się z dala od instytucji w stronę otwartych systemów, na których każdy może budować.

To właśnie ta otwartość i brak możliwości cenzury transakcji są solą w oku dla instytucji takich jak MFW, które promując CBDC, dążą do pełnej kontroli nad przepływami finansowymi obywateli. W obliczu rosnącej adopcji aktywów cyfrowych, takich jak Bitcoin czy Ethereum, raport MFW wydaje się być próbą zawrócenia kijem Wisły i desperacką obroną starego porządku finansowego, który coraz mniej przystaje do cyfrowej rzeczywistości XXI wieku.