SEC demoluje potężny fundusz krypto! Przekręt, ucieczka założyciela i szybki game over

SEC od czasów, kiedy na fotel prezydenta USA wrócił Donald Trump, stała się bardziej przychylna kryptowalutom. To fakt, ale jednocześnie nie oznacza to, że agencja kompletnie zawiesiła działalność. Przykład? Projekt, który zebrał 200 milionów dolarów i inwestował w dziesiątki modnych startupów blockchainowych, wchodzi w fazę likwidacji. Powód? Poważne zarzuty ze strony amerykańskiego regulatora i upadek wiarygodności jego założyciela, Yidy Gao.

Jeden z głośniejszych funduszy krypto zwija interes. SEC oskarża założyciela o fałszowanie wyników

Kilka tygodni po tym, jak SEC wniosła pozew o oszustwo, Gao poinformował założycieli spółek, że rezygnuje z funkcji zarządzającego i rozpoczyna proces „uporządkowanego wygaszania” działalności. Fragmenty maila obiegły branżowe media. Sprawa natychmiast stała się jednym z najgłośniejszych skandali VC w krypto w ostatnich latach.

Sedno zarzutów SEC dotyczy tego, jak Shima Capital była sprzedawana inwestorom. Według regulatora Gao w latach 2021–2023 zebrał ponad 158 mln dolarów od 349 inwestorów. W tym nie ma oczywiście niczego zakazanego. Problem w tym, że posługiwał się materiałami marketingowymi, które miały zawierać istotne nieprawdy dotyczące jego track recordu.

Najbardziej jaskrawy przykład? Prezentacja, w której chwalił się inwestycją przynoszącą 90-krotny zwrot. W rzeczywistości – jak twierdzi SEC – zysk wyniósł zaledwie 2,8x. Gdy jeden z artykułów miał ujawnić te rozbieżności, Gao miał próbować uspokajać inwestorów, nazywając sprawę… błędem księgowym. Regulator uznał to za wprowadzanie w błąd.

Na tym jednak nie koniec. Akt oskarżenia opisuje także oddzielny mechanizm w ramach którego Gao zebrał blisko 12 milionów dolarów od pięciu inwestorów. Przekonywał ich, że może kupić tokeny BitClout znacznie taniej niż rynek, co miało zabezpieczyć ich pieniądze przed stratami.

Według prokuratury rzeczywistość wyglądała inaczej. Gao faktycznie kupił tokeny po niższej cenie, ale najpierw na własny rachunek, a dopiero później sprzedał je inwestorom drożej, przez specjalnie utworzony do tego podmiot. Różnicę – około 1,9 miliona dolarów – miał zatrzymać dla siebie, nikogo o tym nie informując.

Ugoda i sprawa karna. Co dalej z portfelem?

Gao ostatecznie zgodził się na ugodę z SEC, która obejmuje zwrot ponad 3,9 miliona dolarów, odsetki oraz dożywotni zakaz pełnienia funkcji dyrektorskich w spółkach publicznych. Wysokość kar finansowych zostanie ustalona później. Równolegle prokuratura federalna w Kalifornii uruchomiła postępowanie karne. To jasny sygnał, że sprawa nie zakończy się wyłącznie na sankcjach cywilnych.

Teraz zapewnia, że nie będzie wymuszonych sprzedaży, a inwestycje mają być realizowane zgodnie z warunkami rynkowymi. Zespół finansowy, w tym CFO, mają pozostać na swoich stanowiskach.

To ważne, bo Shima Capital miała udziały chociażby w Berachain, Monad, Pudgy Penguins, Gunzilla, Sleepagotchi, a także w projektach takich jak Shiba Inu czy Humanity Protocol. Wśród inwestorów funduszu byli m.in. Dragonfly Capital, Animoca Brands, OKX Blockdream Capital oraz Andrew Yang.

Sprawa Shima Capital jest czymś więcej niż kolejnym krypto-skandalem. To wyraźny sygnał, że nawet w czasach łagodniejszego podejścia regulatorów, oszustwa nie będą tolerowane.