Rynek krypto przetrwał 18 dni horroru. Teraz pierwszy sygnał zmiany? Bitcoin wysyła jasny znak

Przez dwa ostatnie tygodnie wykresy mówiły jedno: rynek jest w rozsypce, inwestorzy mają dość, a Bitcoin stoi w środku listopadowej mgły i czeka, aż ktoś wreszcie zapali światło. 18 dni ekstremalnego strachu. Tyle gehenny wytrzymał Crypto Fear & Greed Index, zanim w sobotę pokazał pierwsze, delikatne odbicie. Wynik 28 punktów. Wciąż „fear”, ale już nie „extreme fear”.

Analitycy: „Ekstremalny strach zawsze oznaczał dno”

To nie jest kosmetyczna zmiana. To pierwszy sygnał, że inwestorzy zaczynają podnosić głowy znad czerwonych wykresów. Analitycy obserwowali to przeciągające się załamanie z niepokojem. Matthew Hyland zauważył, że indeks spadł do najniższy poziomów całego cyklu. Crypto Seth poszedł dalej: „Extreme fear to eufemizm”.

Ale najbardziej trzeźwo spojrzała na to traderka Nicola Duke. Jej wniosek? Każda poprzednia wizyta rynku na poziomie ekstremalnego strachu kończyła się lokalnym dnem Bitcoina. Czy historia powtarza się i tym razem?

Bitcoin wrócił w okolice 91000 dolarów, a platforma Santiment raportuje wyraźny wzrost pozytywnego sentymentu w dyskusjach. Dominują komentarze o powrocie instytucji – ETF-y, zakupy skarbowe firm i wieczna rozmowa o tym, czy „to już ten moment”.

https://twitter.com/VishalSahu21/status/1994643879971491850

Rynek niby odbija, ale wciąż gra defensywnie

Tylko że pod powierzchnią dalej widać ostrożność. Altcoin Season Index od CoinMarketCap siedzi twardo na 22/100, co oznacza jedno: pełnoprawny Bitcoin Season. Inwestorzy uciekają od ryzyka, chowają się w największym aktywie i czekają, aż ktoś pierwszy zacznie podnosić zakłady.

To klasyczny risk-off. Kapitał krąży, ale nie chce wyjść poza BTC. A to mówi dużo o stanie psychiki rynku. Niby odbicie, niby pozytywne sygnały, ale strach dalej siedzi gdzieś pod skórą. Andre Dragosch z Bitwise Europe dorzucił do tego jeszcze bombę. Jego zdaniem rynek błędnie czyta perspektywę globalnej gospodarki, a cena BTC wygląda dziś tak, jakby inwestorzy żyli w innym świecie niż reszta rynków finansowych.

Jak powiedział: „Ostatni raz tak asymetryczną relację ryzyka do potencjalnej nagrody widziałem podczas COVID-u”.

I to jest chyba najlepsze podsumowanie: rynek drgnął, nastroje wracają, ale wszyscy wciąż stoją przy wyjściu ewakuacyjnym, z ręką na klamce. Strach może złagodniał, ale nie zniknął. Pytanie tylko, czy to początek nowej fali, czy chwilowy wdech przed kolejnym nurem.